Tomasz Elbanowski ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodzica mówił, że polskie szkoły nie są przygotowane do przyjmowania sześciolatków. Podkreślał, że reforma edukacji prowadzona jest od początku bezmyślnie, a rodziców pozbawia się prawa decydowania o ich dzieciach. Nieprzygotowanie szkół widać choćby w braku dodatkowych nauczycieli do opieki nad najmniejszymi, którym np. w przypadku wyjścia na plac zabaw, trzeba zawiązać kilkadziesiąt sznurowadeł. Dzieci przeładowane są też programem.
Według Tomasza Elbanowskiego, brakuje pieniędzy na przygotowanie szkół na przyjęcie sześciolatków, a koszty funkcjonowania placówek są przerzucane na rodziców.
Przy obecności niewielu posłów przysłuchujących się dyskusji, Elbanowski pytał, dlaczego w ostatniej chwili głosowanie nad referendum zostało przeniesione. "Traktujemy to w sposób symboliczny. Posłowie zostali pozbawieniu prawa wybory, tak jak my rodzice, mamy być pozbawieni prawa wyboru, czy chcemy posłać naszego sześciolatka czy nie. I dzisiaj patrząc po sali możemy się przekonać, dla kogo głos miliona obywateli jest ważny, a dla kogo znaczy niewiele".
Pod wnioskiem o referendum zebrano prawie milion podpisów. Trafiły one do Sejmu 12 czerwca. Organizatorzy akcji zaproponowali pięć pytań do referendum. Obywatele mieliby odpowiedzieć, czy są za przymusem szkolnym dla sześciolatków, obowiązkiem przedszkolnym dla pięciolatków, przywróceniem pełnego kursu historii i innych przedmiotów w liceum ogólnokształcącym, przywróceniem systemu "8 lat podstawówki, 4 lata szkoły średniej" oraz czy są za powstrzymaniem procesu likwidacji szkół publicznych.