Polscy posłowie z PO i PSL stali się drugą frakcją narodową w EPP po niemieckich chadekach. To dobra pozycja startowa do walki w najważniejszym unijnym rozdaniu dotyczącym funkcji w Komisji Europejskiej.
O stanowisku szefa Komisji dla Donalda Tuska raczej nie ma już mowy. Ale w grę wchodzą Wysoki Przedstawiciel UE do spraw Zagranicznych lub któraś z ważnych tek w Komisji Europejskiej. Kto może trafić do Komisji? W PO wskazywanych jest 5 nazwisk. Radosław Sikorski, Jan Krzysztof Bielecki, Elżbieta Bieńkowska, Jacek Rostowski i Janusz Lewandowski. – Ale to siedzi w głowie premiera i układanka zacznie się nie od nazwisk, ale od funkcji – zastrzega polityk PO.
W grę wchodzi minimum pięć funkcji. Najbardziej prestiżową jest Wysoki Przedstawiciel UE nadzorujący unijną dyplomację, czyli służbę zewnętrzną. Jest zaliczany do trójki najważniejszych osób na kontynencie obok szefa Komisji Europejskiej i szefa Rady Europejskiej. Gdyby to stanowisko przypadło chadekom, mógłby się o nie ubiegać Radosław Sikorski. Zaletą tej funkcji jest wpływ na decyzje o obsadzie unijnych przedstawicielstw w innych krajach, co może być przedmiotem porozumień z innymi krajami i uzyskiwania od nich korzyści w innych obszarach.
Z kolei wewnątrz Komisji Europejskiej zależy nam na trzech lub czterech tekach. Dwie z nich dotyczą tzw. dużych portfeli – to rynek wewnętrzny i konkurencja. Komisarze nadzorujący te działy to jedne z najbardziej wpływowych osób w Komisji. Ich działalność dotyczy interesów wszystkich państw członkowskich. Rządzenie którąś z tych domen pozwala na wgląd w pracę innych komisarzy, świadczenie sobie politycznych uprzejmości i prowadzenie polityki wzajemnych korzyści – na tym polegają brukselskie gry. W kontekście tych tek w grę wchodzą Jan Krzysztof Bielecki, Jacek Rostowski lub ewentualnie Janusz Lewandowski.
Reklama
Polska będzie się również starała o tekę komisarza do spraw energii. To w jego kompetencjach leżą decyzje strategiczne, o które zabiegamy dążąc do utworzenia unii energetycznej. Obecny komisarz Guenther Oettinger sprzeciwia się np. pomysłom wspólnych zakupów gazu. Polak pełniący tę funkcję mógłby spojrzeć na te idee bardziej przychylnie i próbować je stopniowo wprowadzać. Komisarz ds. energii ma też wgląd w prace komisarzy do spraw klimatu i środowiska, co jest istotne w kontekście gazu łupkowego i polityki klimatycznej. W obu tych kwestiach obawiamy się zbyt restrykcyjnego stanowiska Komisji, a Polak na tym fotelu mógłby próbować je tonować.
W grę może wchodzić jeszcze jeden zakres kompetencji – tym razem dotyczący polityki regionalnej. Polska ponownie jest największym beneficjentem wieloletniego unijnego budżetu, na co niektóre państwa, zwłaszcza z południa Europy, patrzą niechętnie. – Możemy się spodziewać utrudnień na poziomie operacyjnym w wydawaniu tych pieniędzy i ich rozliczaniu, dlatego przydałby się ktoś, kto by pilnował, by nie zrobiono nam krzywdy – tłumaczy jedna z osób związanych z PO. Tym kimś miałaby być wicepremier Elżbieta Bieńkowska. Choć politycy PO wskazują, że to wątpliwe, aby premier puścił ją do Brukseli.
Układanie tych puzzli zacznie się jednak dopiero wtedy, gdy będzie znany nowy szef Komisji, czyli najpóźniej w ciągu miesiąca.