Donald Tusk przede wszystkim wyraził zadowolenie z powodu pokonania Prawa i Sprawiedliwości w eurowyborach. Jak tłumaczył w Brukseli, jest to ważne także w kontekście unijnych instytucji, bo w nich bardziej liczy się głos tych, którzy wygrali wybory krajowe. - Dzięki temu zwycięstwu premier będzie mógł być skuteczniejszy w polskich sprawach - powiedział szef rządu.

Reklama

Odpierał też zarzuty PiS związane z liczeniem głosów przez PKW. Partia Jarosława Kaczyńskiego zarzuca Państwowej Komisji Wyborczej, że rozbieżność między PO a PiS w nocnych wynikach cząstkowych i ostatecznych, podanych kolejnego dnia, była podejrzanie duża. W nocy wynosiła 7 procent, a kilkanaście godzin później PO ostatecznie minimalnie wyprzedziło PiS. Jak mówił Donald Tusk, Prawo i Sprawiedliwość powinno szybko wrócił ze świata alternatywnego do realnego. Tym bardziej, że - jak podkreślił - uzyskało niezły wynik i miało niezłą kampanię.

Na razie nie wiadomo, kto w rządzie zastąpi Bogdana Zdrojewskiego i Agnieszkę Kozłowską-Rajewicz. Minister kultury i pełnomocniczka rządu do spraw równego traktowania uzyskali mandaty w Strasburgu. Premier podkreślił, że dopiero po rozmowach z obecnymi szefami tych resortów ujawni ich następców. Nie potwierdził natomiast medialnych spekulacji jakoby miały to być Joanna Mucha i Małgorzata Kidawa-Błońska.

We wtorek premier rozmawia o wynikach wyborów na nieformalnym posiedzeniu Rady Europejskiej w Brukseli. Już wcześniej prowadził negocjacje z premierem Wielkiej Brytanii i kanclerz Niemiec. Były pierwsze konfrontacje i ostra dyskusja - mówił szef rządu. Donald Tusk będzie optował za tym, aby na czele Komisji Europejskiej stanął wystawiony przez chadeków Jean Claude Juncker. Szef rządu mówił, że Unia potrzebuje nowego impulsu, bo idea europejska ma poważne problemy w niektórych państwach, jak w Wielkiej Brytanii czy Francji, gdzie wygrali eurosceptycy.

Reklama