Nie zaskoczyło mnie, że Boni napisał o tym na Twitterze, Wcześniej zasłynął z tego, że jest donosicielem, więc donoszenie jest w jego naturze. Człowiek z odrobiną honoru i przyzwoitości w takiej sytuacji zareagowałby w ten sposób, że by oddał - dodał poseł PiS.

Reklama

Polityk zastrzegł jednak przy tym, że on sam nikogo nie tknąłby palcem, ale też nie pozwoliłby dać sobie w twarz.

A ostatnią rzeczą, którą bym zrobił, to byłoby pisanie na Twitterze, że ktoś mnie publicznie upokorzył. W ten sposób upokorzył się jeszcze bardziej - dodał polityk.

W roku 1992, kiedy pan Janusz Korwin-Mikke, jako poseł, był autorem słynnej uchwały lustracyjnej, pan Boni publicznie zaprzeczał, że był agentem bezpieki. W niewybrednych słowach zwyzywał pana Korwin-Mikke od oszołomów, używał inwektyw. Po czym po kilku latach przyznał się, że był agentem bezpieki. Korwin-Mikke postanowił mu wymierzyć karę. Niesłusznie, bo politycy nie są od tego, żeby się okładali po twarzach. Inna sprawa, że jedyną konsekwencją za to, że było się agentem bezpieki i donosiło na kolegów jest to, że panu Boniemu ktoś dał w twarz. Dużych konsekwencji nie poniósł - powiedział Girzyński.

CZYTAJ TAKŻE: Boni: Nie pozwę Korwin-Mikkego. Pozwolę działać MSZ>>>

ZOBACZ TEŻ: Palikot wzywa do bojkotu Korwin-Mikkego. "Stop bydlakowi!">>>