Ultimatum rządowi postawiły w niedzielę rolnicze związki zawodowe, które żądają spotkania z Ewą Kopacz. W przeciwnym razie Warszawę zaleją rzesze rolników - grożą producenci żywności zrzeszeni w OPZZ.
Premier Kopacz podkreślała w radiowej "Jedynce", że może rozmawiać z każdym, ale bez stawiania ultimatum. Zaznaczyła, że mimo pojawiających się postulatów kolejnych grup społecznych, jej rząd będzie pilnował finansów. Przypomniała, że celem na ten rok jest wyjście z unijnej procedury nadmiernego zadłużenia.
Szefowa rządu liczy, że związkowcy będą chcieli rozmawiać z rządem. Dodaje, że dziś należy ustalić formułę, w jakiej taki dialog można prowadzić. Jest to także test dla przedstawicieli pracowników, czy prowadzą politykę, czy reprezentują swoich członków - zaznaczyła. Zasugerowała również, że Jastrzębską Spółkę Węglową z tarapatów może uratować podobny program jak ten dla Kompanii Węglowej przyjęty niedawno przez Sejm. - Dobry program można przekładać na wszystkie inne kopalnie, a więc zarówno w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, jak i w Katowickim Holdingu Węglowym - oświadczyła Ewa Kopacz.
Od środy w Jastrzębskiej Spółce Węglowej mogą się rozpocząć protesty i strajki. Do jutra we wszystkich kopalniach spółki trwa referendum strajkowe. Kopacz powiedziała, że rząd jest zdeterminowany, by uratować kopalnie. Zapowiedziała bowiem, że nasze bezpieczeństwo energetyczne oprze na polskim węglu. Aby to się jednak udało, w "trudnym procesie naprawy" muszą pomóc sami górnicy - zaapelowała szefowa rządu.
Władze Jastrzębskiej Spółki Węglowej chcą planu oszczędnościowego, między innymi uzależnienia wypłaty nagrody rocznej od wyniku finansowego firmy, obniżenie deputatu węglowego i utrzymanie tegorocznych wynagrodzeń na poziomie ubiegłorocznych. Związki protestują przeciwko tym pomysłom.