Uważają oni, że były szef komisji likwidacyjnej WSI popełnił przestępstwo.
Sprawa przechodziła kolejne sądowe etapy włącznie z opinią Sądu Najwyższego. W 2013 roku po siedmiu latach śledztwo umorzono, wskazując, że Antoni Macierewicz publikując raport nie pełnił stanowiska funkcjonariusza państwowego.
Były funkcjonariusz WSI Jerzy Kozielewski uważa, że skandaliczne jest nietraktowanie autora raportu jako przedstawiciela państwa. Ironicznie pytał, czy raport napisała sprzątaczka.
- Bo dla mnie nie wiem, co to jest, jeśli nie funkcjonariusz. Może są to jakieś dywagacje człowieka niepełnosprawnego - mówił o raporcie. Wcześniej zaznaczał, że jeśli dzisiejszą sprawę sąd umorzy, społeczeństwo nigdy nie dowie się prawdy o wydarzeniach opisanych w raporcie.
Inny poszkodowany w sprawie Krzysztof Polkowski uważa, że prokuratura nie chce powrotu do sprawy, bo to mogłoby pokazać błędy prokuratorów.
- Jestem zniesmaczony działalnością konkretnych prokuratorów i ich przełożonych, którzy starają się od sześciu lat sprawę zamieść pod dywan i na razie udaje im się to dosyć skutecznie - mówił Polkowski.
Zdaniem prokuratury obowiązujące przepisy uniemożliwiają kontynuowanie śledztwa. Sam Antoni Macierewicz uważa zarzuty formułowane wobec niego jako polityczne.
Zdaniem posła PO Witolda Pahla, podjęto dobrą decyzję. Jak powiedział, sąd uznał, że prokuratura niezgodnie z literą prawa rozstrzygnęła sprawę Antoniego Macierewicza. Dodał, że jest też drugi aspekt sprawy. Wyjaśnił, że społeczeństwo chce się dowiedzieć o tych - jak się wyraził - mrocznych czasach PiS-u oraz, w jaki sposób kształtowano zasady bezpieczeństwa państwa.