Premier Wielkiej Brytanii David Cameron chce ograniczenia świadczeń socjalnych dla przebywających w kraju imigrantów, w tym Polaków. Cameron zamierza zmienić zasady funkcjonowania swego kraju w Unii Europejskiej, aby zadowolić dużą część społeczeństwa, opowiadającą się za wyjściem ze Wspólnoty. Za kilka miesięcy ma się odbyć referendum w tej sprawie.
Witold Waszczykowski powiedział w wywiadzie dla Reutersa, że Polska ciągle uważa się za członka NATO drugiej kategorii, gdyż w Europie Środkowej nie ma znaczących sił Sojuszu ani instalacji obronnych. Daje to Rosji przewagę w tym regionie, jak podkreślił.
- Wielka Brytania może wesprzeć nasze oczekiwania związane z sojuszniczą obecnością wojskową na terytorium Polski - oświadczył szef MSZ. Dodał, że Warszawa jest przeciwko jakimkolwiek ograniczeniom brytyjskich świadczeń socjalnych, które opierałyby się na pochodzeniu beneficjentów. Waszczykowski podkreślił, że Polska jest świadoma obciążenia, jakie świadczenia socjalne stanowią dla brytyjskiego budżetu. Ze swej strony może podnieść własne świadczenia, a także płace.
Szef MSZ zadeklarował, że nowy polski rząd dotrzyma zobowiązania przyjęcia 7 tysięcy uchodźców, podjętego przez poprzedni gabinet. Dodał jednak, że procedurom sprawdzającym zostaną poddani tylko ci migranci, których tożsamość zostanie ustalona i potwierdzona. Minister Waszczykowski podkreślił, że podstawa prawna decyzji o podziale uchodźców między kraje Unii jest błędna.
Wypowiedziom Waszczykowskiego sporo miejsca poświęcił także niemiecki tabloid "Bild", a jeden ze śródtytułów zatytułował "Polska odpowiada ogniem".
- Chcemy tylko uleczyć nasz kraj z niektórych chorób. Poprzedni rząd wdrażał lewicową koncepcję, jak gdyby świat musiał zgodnie z marksistowskim wzorcem poruszać się tylko w jednym kierunku: w stronę mieszanki kultur i ras, świata rowerzystów i wegetarian, który stawia jedynie na odnawialne źródła energii i zwalcza wszystkie formy religii. To nie ma nic wspólnego z tradycyjnymi polskimi wartościami - przekonywał na łamach tabloidu Waszczykowski.
Na tym jednak nie skończył. I dodał, że PiS temu marksistowskiemu porządkowi świata "przeciwstawia temu to, co leży większości Polaków na sercu: tradycję, świadomość historyczną, miłość do ojczyzny, wiarę w Boga, normalne życie rodzinne prowadzone przez mężczyzną i kobietę".
- To szok dla naszych "wierzących w postęp" przeciwników, że po 25 latach lewicowej i liberalnej indoktrynacji te tradycyjne wartości nie zostały usunięte. I że my opierając się na nich na dodatek wygraliśmy wybory - podkreślił.
Dopytywany z kolei o Trybunał Konstytucyjny, wskazywał, że istniejący TK nie jest instancją niezależną: - Jest politycznie ukierunkowaną instytucją, która dotychczas oceniała ustawy według politycznych kryteriów.
Zapewnił przy tym, że rząd PiS nie chce ograniczyć roli Trybunału, "tylko go ulepszyć" i uczynić "bardziej demokratycznym".
Na koniec przypomniał, że Donald Tusk jako premier nie zrealizował 48 orzeczeń TK. - Wtedy żaden unijny polityk nie protestował - skwitował.