Newsweek.pl sprawdził, jakie po 12 miesiącach sprawowania władzy były notowania Lecha Wałęsy (w grudniu 1991), Aleksandra Kwaśniewskiego (w grudniu 1996), Lecha Kaczyńskiego (w grudniu 2006), Bronisława Komorowskiego (w lipcu 2011) i Andrzeja Dudy (w lipcu 2016). Powołał się przy tym na dane TNS Polska – jedynego niepublicznego ośrodka demoskopijnego.
I co się okazało? "Notowania Dudy nie są tak dobre, jak chciałaby prawica. Rok po zaprzysiężeniu tyle samo ankietowanych przez TNS Polska wystawiło mu ocenę negatywną, co pozytywną (po 44 proc.). Obecny prezydent zajmuje czwarte miejsce pośród pięciu demokratycznie wybranych prezydentów III RP", podaje.
Niżej od niego uplasował się tylko Lech Kaczyński – zaledwie 36 proc. obywateli doceniało jego działalność publiczną, a 53 proc. odnosiło się do niej krytycznie.
Najpopularniejszym prezydentem był z kolei Aleksander Kwaśniewski, którego w grudniu 1996 roku popierało aż 58 proc. obywateli i tylko 30 proc. krytykowało. Za nim uplasował się Bronisław Komorowski – po roku od objęcia urzędu, w lipcu 2011 r., mógł liczyć na 48 proc. sympatyków i 36 proc. przeciwników i Lech Wałęsa.
"W grudniu 1991 roku TNS inaczej niż dziś pytał nie o ocenę sprawowania urzędu, a bardziej o osobisty stosunek do głowy państwa, więc wyników Wałęsy nie da się do końca porównać z następcami. Jednak nawet po tak sformułowanym pytaniu widać, że legendarny przywódca „"Solidarności" nie zdążył się po roku "spalić" na urzędzie prezydenckim. Sympatię do Wałęsy deklarowało 40 proc. obywateli, a niechęć 29 proc.; zatem zwolennicy jego prezydentury wciąż stanowili większość", podaje także Newsweek.pl.