Wałęsa krytykuje przy tym nie tylko prezydenta, lecz również rząd Beaty Szydło. Wszystko dlatego, że obecna władza "nie szanuje Solidarności, niszczy ją, stara się zniszczyć i jego".
Były prezydent podkreśla przy tym, że jest co prawda zaangażowany w działalność KOD-u, to jednak – jak mówi – pracuje na własnych zasadach.
- Jak wyjdą dwa miliony to będziemy stawiać ultimatum, że albo referendum, albo opuszczają stanowiska. (...) w podskokach – doprecyzowuje w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Pytany o wciąż wysokie notowania rządu i prezydenta, Lech Wałęsa mówi z kolei bez ogródek: - Biorę pod uwagę głosowanie tylko wtedy, kiedy jest ponad 50 proc. frekwencji. Jeśli jest mniejsza, to dla mnie nie jest żadne głosowanie i powinno być odrzucone.