O dalszych losach Donalda Tuska przesądzi to, czy zostanie na drugą kadencję w Brukseli na stanowisku szefa Rady Europejskiej. Pierwsze sygnały, że PiS może go nie poprzeć, pojawiły się już w ubiegłym roku. Wtedy wywoływały po prostu konsternację: czy naprawdę PiS jest gotowe zrezygnować z "posiadania" przez nasz kraj tak wysokiej funkcji w UE? Coraz częstsze powtarzanie tych słów przez Jarosława Kaczyńskiego pokazuje, że ten konsekwentnie dąży, by przebić się z tym komunikatem. Oswaja nas z myślą, że poparcia dla Tuska nie będzie.

Reklama

Na dodatek lider PiS robi to w sposób, który ma poniżyć byłego szefa PO. – Sądzę, że przewodniczącym RE nie powinien być człowiek, wobec którego być może stawiane będą poważne zarzuty. To nie będzie wzmacniało Wspólnoty – mówił „Gazecie Polskiej”. W jeszcze ostrzejszy sposób odpowiedział na pytanie, czy jest gotów na debatę z szefem Rady. – Nie jestem w stanie debatować z panem Tuskiem. Ani o tym, by został świadkiem koronnym małym albo dużym. Albo o zgodzie na karę. Krótko mówiąc, nie ma o czym rozmawiać. On nie jest partnerem politycznym – wyjaśniał. Nawet jak na standardy trwającej lata wojny PO z PiS to wypowiedź niesłychanie ostra. Nic dziwnego, że Tusk poczuł się zagrożony. – Obecny rząd traktuje mnie personalnie jako wroga publicznego numer jeden. Osobiście staram się tym nie przejmować – komentował.

Na ile głosy o braku poparcia dla Tuska to zapowiedź działań, a na ile gra? – To ciężkie pytanie, sam je zadaję i nie mam odpowiedzi. Ale to faktycznie może być zemsta. Kaczyński dąży do wsadzenia Tuska do więzienia. Chce zniszczenia kogoś, kogo oskarża o współudział w śmierci brata. Jest z półtora tysiąca wypowiedzi Kaczyńskiego, które na to wskazują i z półtora tysiąca zachowań, które pokazują, że robi to na zimno, że podgrzewa nastroje, by nakarmić wyborców – mówi politolog i były europoseł PiS Marek Migalski.

Reklama
Reklama

Z punktu widzenia czysto partyjnych interesów PiS usunięcie Tuska z funkcji szefa Rady to znaczące osłabienie pozycji politycznej kogoś, kto pod koniec kadencji (w połowie przyszłego roku) może stać się liderem opozycji w Polsce. – PiS obawia się powrotu Tuska do kraju, lecz paradoksalnie nie na tyle, żeby mu umożliwić dalsze przebywanie w Brukseli – zauważa politolog prof. Antoni Dudek. W tym sensie wątki emocjonalne i zimna kalkulacja polityczna mogą się pokrywać. Dlatego wiele wskazuje na to, że bez względu na motywy PiS faktycznie będzie dążył do tego, by Tusk nie został na kolejną kadencję szefem Rady Europejskiej. Na ile te zabiegi okażą się skuteczne?

Kup w kiosku lub w wersji cyfrowej