Opozycja szuka sposobu na zaistnienie, opozycja jakby żyje w jakimś zamkniętym świecie, zwłaszcza posłowie opozycji, w świecie wyobrażeń innych od tego, czym żyją miliony Polaków i nie może się pogodzić z tym, że nie reprezentuje już tych, którzy rządzą, nie reprezentuje wiodących sił, które miały wpływ na strumienie finansowe, na proces legislacyjny i wymyśla rozmaite sytuacje, z których wiele przypomina +gimbazę+ - powiedział w "Sygnałach Dnia" w Polskim Radiu prof. Andrzej Zybertowicz.
W tym kontekście powiedział, że zastanawia się, czy można zlekceważyć zachowanie posła PO Sławomira Nitrasa i innych posłów, którzy przeglądali miejsca pracy posłów ekipy rządzącej. Kamerowanie przez posła Nitrasa miejsc pracy, które są częściowo jakby strefami prywatnymi innych posłów, przestaje wyglądać niewinnie - powiedział Zybertowicz.
W środę szef klubu PiS Ryszard Terlecki poinformował, że na stronie internetowej Sejmu dostępne jest nagranie z 16 grudnia z sali plenarnej Sejmu, na którym widać, jak znany poseł PO przeszukuje rzeczy, które pozostawili tam posłowie PiS. Zdaniem Terleckiego, zdarzenie, które widać na nagraniu jest obrzydliwe. Politycy PiS nie wymienili posła z nazwiska, jednak wkrótce w internecie i w Sejmie pojawiły się informacje, że chodzi o Nitrasa.
Nitras zapewniał w środę, że nie dotykał żadnej prywatnej rzeczy należącej do posłów PiS. Wziął tylko do ręki - jak relacjonował - książkę autorstwa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, która leżała na ziemi. Nitras mówił również, że na Facebooku relacjonuje wszystko z Sejmu, dodał, w ten sposób wziął na siebie obowiązki dziennikarskie, ponieważ dziennikarze zostali wyrzuceni z Sejmu.
Jednak - zdaniem Zybertowicza - nie można pogodzić bycia politykiem i wchodzenia w rolę mediów. Nie można tych ról pogodzić, nie można być jednocześnie politykiem i recenzentem sposobu uprawiania polityki przez siebie, chyba że wierzy się w politykę totalną, politykę, która nie ma żadnych granic, która klimaty +gimbazy+ kupuje tak samo, jak klimaty zdrady - powiedział Zybertowicz.
Skomentował także uwagę, że protest opozycji "symbolicznie" zbiegł się w czasie z 19 grudnia, kiedy skończyła się kadencja prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego i - jak powiedział prowadzący rozmowę - wygasał spór, który przez rok tak naprawdę był jednym z najważniejszych paliw dla opozycji, stąd domniemanie, że opozycja szuka teraz jakiegoś innego konfliktu, który mogłyby dać jej siłę, jakieś argumenty, którymi mogłaby się przez kolejne miesiące posługiwać.
W ocenie doradcy prezydenta, ten sposób rozumowania wydaje się bardzo trafny. Jego zdaniem, opozycja przyjęła taką linię działania, że nie można pozwolić, by po rozwiązaniu problemu TK zabrakło jej paliwa, za pomocą którego będzie - jak mówił - ogniskować uwagę częściowo zdezorientowanej opinii publicznej, a częściowo grup interesu, które szukają pretekstów, żeby atakować polskie państwo.
Na pytanie, czym żyją Polacy, których nie interesuje, to, co działo się pod Sejmem, odpowiedział, że żyją oni problemami związanymi z dopinaniem budżetu z miesiąca na miesiąc i z walką o utrzymanie się na powierzchni. "Ci ludzie zobaczyli, że obecny obóz rządzący ma szereg elementów wyjścia naprzeciw sytuacji tym milionom Polaków - powiedział Zybertowicz.
Do przyszłego posiedzenia Sejmu na sali plenarnej rotacyjnie przebywać ma kilkudziesięcioosobowa grupa posłów PO – tak ustalił klub Platformy. 11 stycznia, kiedy zaplanowane jest kolejne posiedzenie Sejmu, politycy opozycji mają ponownie zablokować mównicę sejmową. W Senacie, który 11 stycznia ma rozpocząć prace nad budżetem na 2017 rok, PO będzie bojkotować obrady. Opozycja uważa głosowania budżetowe w Sali Kolumnowej Sejmu za nielegalne; domaga się ich powtórzenia. Nowoczesna, której politycy również każdego dnia przebywają w Sejmie, także przygotowała rozpiskę "dyżurów", obejmującą najbliższe dni aż do Sylwestra. Nowoczesna także zamierza protestować do 11 stycznia.