Błaszczak został spytany o doniesienia radia RMF, które podało w piątek, że unijny komisarz ds. migracji Dimitris Awramopulos zrezygnował z wizyty w Warszawie. Według informacji radia jest to efekt zaostrzającego się sporu z polskimi władzami wokół Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej (Frontex), która właśnie przekształca się w najważniejszą i największą w Unii Europejskiej.
Zależy nam na tym, by utrzymać siedzibę Frontexu w Warszawie - powiedział szef MSWiA. - Negocjacje są prowadzone z szefem Frontexu i te negocjacje trwają - dodał. - Najpierw stwierdził (Dimitris Awramopulos), że chce przyjechać do Warszawy, a potem stwierdził, że nie chce przyjeżdżać do Warszawy. To nie było moje zaproszenie. Nie wiem czym się kierował - powiedział szef MSWiA.
W jego ocenie, "kością niezgody" między Polską a Agencją jest to, że rząd Prawa i Sprawiedliwości nie przyjmuje imigrantów z Afryki Północnej i z Bliskiego Wschodu. - Jestem wymagającym partnerem, bo w odróżnieniu od polityków PO i PSL-u wymagam od naszych partnerów w Unii Europejskiej, a nie godzę się na wszystko - zaznaczył.Błaszczak ocenił, że rząd koalicji PO-PSL nie zrobił nic, by siedziba Fronteksu w Warszawie została na dłużej. - To jest też naprawianie zaniechań ze strony koalicji PO-PSL. Mieli osiem lat, żeby doprowadzić do tego, żeby siedziba Fronteksu była na stałe. W 2007 roku to rząd Prawa i Sprawiedliwości doprowadził do tego, że Frontex ma siedzibę w Warszawie, ale tylko tymczasowo. Nie ma stałej siedziby. Koalicja PO-PSL nie zrobiła nic przez osiem lat, aby siedziba była na stałe - powiedział.