Hejka przedstawił projekt stanowiska Rady m. st. Warszawy, wzywający prezydent Gronkiewicz-Waltz do podania się do dymisji.
Wchodząc na mównicę radny PiS miał na głowie czapkę z napisem "Make Warsaw great again" (hasło nawiązujące do hasła towarzyszącego kampanii wyborczej Donalda Trumpa - "Make America great again"). Hejka mówił, że to symbol tego, iż Warszawie potrzebna jest "drastyczna odnowa", a osoby, które w procesie reprywatyzacji wzbogaciły się kosztem mieszkańców, powinny ponieść odpowiedzialność. Początkowi wystąpienia Hejki towarzyszyły okrzyki z sali: "Zdejmij czapkę!", "Tu jest godło", "Szacunek".
Ostatecznie Hejka zdjął czapkę, a w trakcie swojego przemówienia ocenił, że należy doprowadzić do tego, żeby wszystkie procesy reprywatyzacji zostały zawrócone "nawet jeżeli te nieruchomości przeszły już z rąk do rąk".
Jak podkreślił minęło już 6 miesięcy od sesji Rady Warszawy, która dotyczyła reprywatyzacji. - Podczas tej sesji, i parę dni później, pani prezydent składała wiele zapewnień, w tym m.in. te, które znalazły się w porządku dzisiejszej sesji - mówił radny. Wśród tych zapewnień wymienił przeprowadzenie audytu i wstrzymanie procesu reprywatyzacji.
- Z audytu nie wyszło nic i raczej już nic nie wyjdzie - powiedział Hejka. Poinformował też, że otrzymał odpowiedź ws. wstrzymania procesów reprywatyzacji od wiceprezydenta Warszawy Witolda Pahla, w którym stwierdza on, że nie da się wstrzymać postępowań sądowych i decyzji administracyjnych.
Hejka powiedział, że wszyscy wiedzieli, iż "wstrzymanie tych procesów jest tak naprawdę nierealne, właśnie z tego tytułu". - Dlaczego w takim razie profesor prawa, która jest prezydentem Warszawy od 11 lat, mami mieszkańców tego typu zapowiedziami? Składając tego typu zapowiedź musiała z góry wiedzieć, że jest to niemożliwe - dodał.
Radny stwierdził, że pół roku temu prezydent Gronkiewicz-Waltz mówiła, że poda się do dymisji, jeśli wynik audytu będzie negatywny. Pytał, czy w sytuacji, gdy audyt nie został przeprowadzony przez rządzących obecnie miastem, ale de facto jego wynik jest negatywny, bo są "działania organów ścigania", prezydent miasta poda się do dymisji. - Czy zrealizuje swoją zapowiedź jako poważny polityk i poważny lider tego miasta? - dodał.
Nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi radnego PO Pawła Lecha radny Hejka ocenił, że było to "zwalanie odpowiedzialności na wszystkich innych, a nie branie jej na własne sumienie". - Twierdzenie, że dzika reprywatyzacja działa się nie przez ostatnie 11 lat, tylko działo się to wcześniej - ja z tym nie będę polemizował - mówił. - Za rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz, czyli w przeciągu ostatnich 11 lat zostało zwróconych więcej nieruchomości dekretowych, niż przez wszystkich innych prezydentów od 1989 r. razem wziętych - stwierdził.
Według Hejki ustawa reprywatyzacyjna, o której uchwalenie apeluje PO jest niepotrzebna, a poszczególnych nadużyć można było uniknąć na gruncie obowiązujących przepisów.
Hejka przedstawił również projekt stanowiska Rady Warszawy dot. procesów reprywatyzacyjnych. Zgodnie z nim Rada m. st. Warszawy oraz mieszkańcy "wyrażają zaniepokojenie" działaniami prezydent Gronkiewicz-Waltz na przestrzeni ostatnich 11 lat w zakresie procesów reprywatyzacyjnych.
- W ocenie Rady miasta stołecznego Warszawy działania nadzorcze prezydent Warszawy w ostatnich 11 latach dot. procesów reprywatyzacyjnych były niewystarczające, co w konsekwencji doprowadziło do uszczerbku majątku miasta oraz wielu problemów społecznych w tym bezdomności mieszkańców Warszawy - mówił Hejka.
W kolejnym wystąpieniu, które było odpowiedzią na przemówienie szefa radnych PO Jarosława Szostakowskiego, Hejka zapowiedział modyfikację stanowiska, i wpisanie do niego wezwanie prezydent Warszawy, by podała się do dymisji. Jak mówił Hejka "jest to wotum nieufności części rady miasta".
Szostakowski mówił m.in. że PiS podejmuje działania "które nie są w interesie mieszkańców". Nawiązał w ten sposób do projektu ustawy ws. metropolii warszawskiej. Powiedział również, że mandat PO w radzie miasta pochodzi z wyboru mieszkańców i podkreślił, zwracając się do radnych PiS, że to mieszkańcy zdecydują, czy politycy PO mają odejść czy nie, a nie "urzędnicy PiS".
Podczas przemówienia Hejki na sali byli obecni mieszkańcy oraz działacze ruchów lokatorskich. Niektórzy z nich trzymali transparenty m.in. z wizerunkiem uśmiechniętej prezydent Warszawy oraz podpisem "Odpowiedź miasta na problemy mieszkańców Warszawy".