We wtorek Krajowa Izba Odwoławcza odłożyła na 3 kwietnia wydanie orzeczenia w sprawie zakupu samolotów Boeing 737 do przewozu najważniejszych osób w państwie z wolnej ręki od producenta. Tymczasem MON musi wydać środki na ten cel do końca marca.

Reklama

Oczywiście, znajdujemy się w bardzo trudnej sytuacji, ja się nie poddaję do końca i mam nadzieję - jeszcze mamy chwilę czasu, naprawdę niewielką - mam nadzieję, że jeszcze znajdziemy rozwiązanie, chociaż zdaję sobie, że sytuacja jest drastycznie trudna - nie powiem, że niemożliwa, ale drastycznie trudna. Nie poddajemy się do końca - mówił Kownacki, który w MON odpowiada za zakupu uzbrojenia i sprzętu.

Nie z naszej winy przetarg, który miał być rozstrzygnięty w połowie marca, nie powiódł się, bo to oferenci nie złożyli dokumentów w sposób przewidziany prawem zamówień publicznych. Ale podjęliśmy od razu realizację tego zamówienia w innym trybie. Byliśmy przygotowani na najgorsze. Nie wszystko zależy od nas" - dodał Kownacki.

Wiceminister pochwalił zaangażowanie urzędników odpowiedzialnych za przetarg. Mam na to dowody w telefonie - w sobotę o godzinie 1 w nocy potrafili w tej sprawie dzwonić i pracowali w Inspektoracie Uzbrojenia. Naprawdę wykonywali ciężką pracę - podkreślił wiceszef Ministerstwa Obrony Narodowej.

Dodał, że środków przeznaczonych na ten cel nie można przeznaczyć na nic innego niż zakup samolotów średniej wielkości do przewozu najważniejszych osób w państwie.

Reklama

10 marca, dzień po unieważnieniu poprzedniego przetargu, Inspektorat Uzbrojenia MON uruchomił - w trybie zamówienia z wolnej ręki - postępowanie ws. samolotów średniej wielkości do przewozu najważniejszych osób w państwie. Do negocjacji zaproszono amerykańską firmę Boeing, która oferuje maszyny B737-800 (w wersji oznaczonej jako Boeing Business Jet - BBJ2).

Tę decyzję oprotestowały trzy firmy pośredniczące na rynku lotniczym: Aerospace International Group ze Słowacji (w poprzednim postępowaniu startowała w konsorcjum z polską spółką, ale nie dostała zaproszenia do złożenia oferty po negatywnej opinii Służby Kontrwywiadu Wojskowego), The Jet Business International z Wielkiej Brytanii oraz Altenrhein Aviation AG ze Szwajcarii. Chciały one unieważnienia postępowania z udziałem Boeinga i zaznaczały, że zamierzają uczestniczyć w procedurze pozyskania samolotów.

Środki na zakup samolotów pochodzą jeszcze z budżetu na 2016 r. i mogą pozostawać w dyspozycji MON maksymalnie do końca marca.

Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że rozmowy między Inspektoratem Uzbrojenia i Boeingiem były już bardzo zaawansowane.

Zanim Inspektorat Uzbrojenia zdecydował się na negocjacje z Boeingiem, zakończył poprzednie postępowanie na samoloty, odrzucając z powodu zbyt wysokiej ceny i błędów formalno-prawnych oferty, które złożyli Boeing oraz czeska firma Glomex. Na samoloty dla najważniejszych osób w państwie - małe i średnie - rząd przeznaczył 1,7 mld zł. Wartość złożonych ofert wynosiła ok. 3,44 mld zł i ok. 2,66 mld zł.

Oba podmioty oferowały MON samoloty B737-800. Wybór Boeinga do nowych negocjacji Inspektorat Uzbrojenia uzasadnił tym, że ta firma ma wyłączne prawa do dysponowania miejscami na linii produkcyjnej tego modelu.

W listopadzie 2016 r. MON podpisało z firmą Gulfstream umowę na dostawę dwóch małych samolotów G550 do przewozu najważniejszych osób w państwie. Kontrakt wart jest 440,5 mln zł netto. Według MON, maszyny zostaną dostarczone w czerwcu i lipcu.

Po katastrofie smoleńskiej z 2010 r. i rozformowaniu pułku specjalnego odpowiedzialnego za transport VIP-ów wojsko wciąż odpowiada za transport osób na najwyższych stanowiskach w państwie śmigłowcami. Należą one do 1. Bazy Lotnictwa Transportowego, utworzonej w miejsce 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.

Transport na większe odległości odbywa się dwoma czarterowanymi od PLL LOT samolotami średniej wielkości Embraer 175; umowa w tej sprawie wygaśnie w 2017 r. Tam, gdzie niemożliwe jest użycie transportu cywilnego - np. w rejonie działań wojennych - wojsko przewozi oficjalne delegacje swoimi samolotami transportowymi.