"Jesteśmy wdzięczni wojskom amerykańskim, brytyjskim, rumuńskim; wdzięczność tę okazujemy będąc solidarni z innymi narodami, które mogą być zagrożone" – powiedział szef MON. "Dlatego, że wiemy, co to jest wojna, obca okupacja; co znaczy groza obcej przemocy, jesteśmy gotowi wesprzeć wszystkich, którzy takiej pomocy potrzebują" – dodał.
Polski Kontyngent Wojskowy Łotwa utworzony na bazie 9. Braniewskiej Brygady Kawalerii Pancernej i 1. Pomorskiej Brygady Logistycznej z Bydgoszczy, liczy 170 żołnierzy. PKW wejdzie w skład Wielonarodowej Batalionowej Grupy Bojowej pod dowództwem kanadyjskim, sformowanej w ramach wysuniętej wzmocnionej obecności (eFP). Grupa będzie liczyć ok. tysiąca żołnierzy i oprócz Kanadyjczyków i Polaków w jej skład delegują swoich przedstawicieli Włochy, Albania, Słowenia i Hiszpania.
Macierewicz pytany, dlaczego wybór padł na braniewską brygadę, która nie dysponuje najnowocześniejszym w polskiej armii sprzętem i ma na wyposażeniu czołgi PT-91, a nie Leopard, odpowiedział, że "dzisiaj bilans sił i uzbrojenia wskazał, że to właśnie jest najskuteczniejsze". "Znając ukształtowanie i warunki terenowe, wszyscy dowódcy wskazywali, że właśnie PT-91 są do tego najlepsze" - dodał. Jak zaznaczył, to, czy założenia były właściwe, pokażą doświadczenia z pierwszej zmiany, ale, jak dodał, myśli, "że to trafny wybór".
Dowódca generalny gen. dyw. Jarosław Mika powiedział, że przygotowanie polskiego kontyngentu wojskowego "zostało zrealizowane na oczekiwanym poziomie". Dziękował dowódcom, którzy mieli w tym swój udział. "Żołnierze, przed wami nowe wyzwanie, od tej pory stanowicie stały komponent, który będzie wykonywał zadania na Łotwie. (…) Zostawiacie tu swoje rodziny, najbliższych. Jako dowódca generalny chciałbym zapewnić: szanowni państwo, nie pozostaniecie sami. Wszyscy na co dzień tworzymy jedną, wielką wojskową rodzinę" – powiedział Mika.
Na Łotwę kierowany jest pododdział w sile kompani czołgów z 9. Brygady Kawalerii Pancernej z plutonami logistycznymi. Zasadniczy sprzęt kontyngentu stanowi 14 czołgów PT-91 Twardy i wozy dowodzenia.
Jak mówił PAP dowódca polskiego kontyngentu mjr Marek Potorski, wielu jego żołnierzy ma już doświadczenie z misji w Kosowie, Afganistanie czy Iraku.
Przegrupowanie kontyngentu zaczyna się jeszcze w poniedziałek. Czołgi będą przewożone drogami, w kolumnie na zestawach niskopodwoziowych. Przewidziano postój w Suwałkach, skąd we wtorek rano żołnierze ruszą bezpośrednio na Łotwę. Jest tam już od kilku dni jest polska grupa logistyczna, która odpowiada za przygotowanie miejsca stacjonowania polskiego kontyngentu.
Poniedziałkowa uroczystość odbyła się zgodnie z ceremoniałem wojskowym. Była kompania honorowa, orkiestra wojskowa z Elbląga i defilada. Podniesiono flagę państwową na maszt i odegrano hymn. Na placu apelowym w Braniewie byli przedstawiciele władz, dowódcy wojskowi i rodziny żołnierzy.
Bliscy żołnierzy z polskiego kontyngentu przyznawali w rozmowie z PAP, że jest to dla nich niezwykle ważny dzień.
Wyjeżdżającego na Łotwę st. szer. Łukasza Mazurka żegnali rodzice i żona z 3,5-letnią córeczką. Ojciec żołnierza pan Mirosław powiedział, że co prawda jest przyzwyczajony, że jego synowie wyjeżdżają za granicę, ale pierwszy raz "przeżywa wyjazd jednego z nich jako żołnierza".
"Jeszcze nigdy nie mieliśmy takiej sytuacji, ale wszystko rozumiem, bo mąż taką ma służbę, trzymam kciuki, żeby było wszystko dobrze" - dodała Elżbieta Mazurek.
Pani Milena - żona ppor. Damiana Krzysztofiak, który jest dowódcą plutonu w kontyngencie - powiedziała PAP, że jest to pierwsza misja męża i ich pierwsza tak długa rozłąka. "Pierwsze dni na pewno będą trudne. ale takie jest żołnierskie życie, że żona musi czekać i tak zamierzam zrobić" - mówiła.
Uroczyste pożegnanie kontyngentu odbyło się w Dzień Weterana Działań poza Granicami Państwa, obchodzony 29 maja. Szef MON podkreślał wagę tego święta dla wojska podczas briefingu w Braniewie. Jak mówił, to bardzo ważny moment w życiu polskiej armii, tak jak misja i poświęcenie weteranów, którzy przelewali krew za Polskę na wszystkich frontach i nieomal wszystkich krajach świata.
"Liczę, że wśród (żołnierzy- PAP) kompanii, którą dziś wysyłamy do Łotwy nie będzie żadnych strat. Liczę, że oni przyniosą nam doświadczenie we współdziałaniu z innymi wojskami NATO-wskimi, sami żadnych strat nie ponosząc. Ale sztandar Rzeczpospolitej, sztandar Polski, będą zawsze nieśli wysoko" - mówił.
Zgodnie z postanowieniami zeszłorocznego szczytu NATO w Warszawie o wzmocnieniu wschodniej flanki Sojuszu, do Polski, Estonii, Litwy i Łotwy przybyły wielonarodowe batalionowe grupy bojowe NATO, natomiast w Rumunii powstaje wielonarodowa brygada. Do Rumunii Polska wysyła kompanię zmotoryzowaną z kołowymi transporterami opancerzonymi Rosomak z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej w Międzyrzeczu - jej oficjalne pożegnanie odbyło się 19 maja.
Z kolei Rumunia przysłała do Polski liczący 120 żołnierzy pododdział przeciwlotniczy uzbrojony w działka 35 mm. Wchodzi on w skład batalionu NATO, którego państwem ramowym są Stany Zjednoczone. Jednostka stacjonuje w Orzyszu i Bemowie Piskim (Warmińsko-Mazurskie) i została oficjalnie przywitana 13 kwietnia. Tworzą ją także Brytyjczycy, a w przyszłości dołączą do niej Chorwaci.
Polska obecność w Rumunii i na Łotwie będzie rotacyjna - żołnierze mają zmieniać się co sześć miesięcy, a sprzęt będzie zostawał na miejscu. Sojusz wysuniętą obecność wojskową na wschodniej flance będzie utrzymywać bezterminowo.