Minister sprawiedliwości, lider Solidarnej Polski powiedział tygodnikowi "Sieci", że dzień, w którym prezydent zawetował ustawę o Sądzie Najwyższym i nowelizację ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, "to był smutny dzień dla tych wszystkich Polaków, którzy liczyli na rzeczywistą zmianę w wymiarze sprawiedliwości". Zdaniem Ziobro decyzja prezydenta utrudnia realizację zobowiązań złożonych w kampanii wyborczej.

Reklama

Odnosząc się do wypowiedzi ministra sprawiedliwości szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski powiedział w poniedziałek PAP, że "byłoby dobrze, gdyby głos zabrała pani premier Beata Szydło". "Między Prawem i Sprawiedliwością a Solidarną Polską - dwiema partiami, które tworzą trzon obozu rządzącego - jest wyraźny rozdźwięk, jeśli chodzi o wnioski wyciągane z decyzji pana prezydenta" - powiedział PAP Szczerski. Dodał, że słowa ministra sprawiedliwości stoją w kontrze do słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Prezes PiS stwierdził, że zatrzymanie przez prezydenta reformy było poważnym błędem, ale - jak mówił w zeszłym tygodniu w TV Trwam - teraz trzeba myśleć o tym, jak doprowadzić do tego, by był to tylko incydent, który zostanie szybko zapomniany. Powiedział, że "nie będzie przeszkadzać" prezydentowi w jego inicjatywie legislacyjnej i czeka na jego propozycje.

Jaki był pytany w poniedziałek w TVN24 w czyim imieniu Ziobro tak mocno zaatakował prezydenta. Ja się po pierwsze nie zgadzam z tym, że mocno zaatakował prezydenta - odpowiedział wiceszef MS. Mówił, że Ziobro udzielił wywiadów - m.in. dla "Sieci", "Naszego Dziennika" - w ubiegłym tygodniu. Było wtedy oczekiwanie by wyjaśnić, o co chodzi, jakie były nasze intencje, dlaczego chcieliśmy reformować sądownictwo (...) Nie zgadzam się z tym, że minister Ziobro kogokolwiek tym wywiadem obraził. Wręcz przeciwnie - powiedział Jaki.

Na uwagę, że nie obraził, ale "lekko upokorzył prezydenta" mówiąc o "kapitulacji pod wypływem tupania", o tym, że "prezydent nie ma wielkiego doświadczenia", że "może wybierać między wielkością a groteską", czy "zostaje mu rola młodego komentatora z ochroną", Jaki zaprzeczył.

Reklama

Chodzi o wypowiedzi z wywiadu Ziobry dla "Sieci" dot. reformy wymiaru sprawiedliwości: Mówimy przecież o reformie, która jest rodowodowo pierwsza. To ona leżała u podstaw powołania partii Prawo i Sprawiedliwość. Ta nazwa nie jest przypadkowa. (…) To jest w finale wybór między wielkością a groteską. Ja wierzę, że mądrość, odwaga i męstwo zwyciężą. Andrzej Duda mimo wielkiej presji da radę. W polityce warto mieć charakter.

Minister sprawiedliwości powiedział też w wywiadzie, że ufa, iż "pan prezydent, choć nie ma wielkiego doświadczenia politycznego, poszuka mądrej rady, a przede wszystkim, że będzie wierny wartościom". Albo prezydent przejdzie do historii jako, wcale nie przesadzam, wielka postać, jako jeden z przywódców dobrej zmiany, jako człowiek, który przyczynił się do budowy silnego, uczciwego polskiego państwa, albo polegniemy. Pierwszy polegnie pan prezydent i co najwyżej będzie mógł się w przyszłości cieszyć rolą młodego komentatora z własną ochroną - powiedział Ziobro tygodnikowi.

Jaki odnosząc się do tych słów podkreślił, że Ziobro w wywiadach mówi "z dużym szacunkiem do głowy państwa" i wskazuje na "osobiste zalety i pracowitość" prezydenta.

Najważniejsze jest to, co wynika z tego wywiadu - że to nie jest tak jak się zarzuca naszemu obozowi, Zjednoczonej Prawicy - że jest jeden rozkaz i wszyscy ten rozkaz wykonują. Tylko u nas naprawdę toczy się taka żywa dyskusja na temat tego, jak ma wyglądać program reformy państwa - przekonywał Jaki. Podkreślił, że "nie ma w tym absolutnie nic złego, że również w tym środowisku są różne opinie", które się ścierają.

Jaki raz jeszcze podkreślił, że Ziobro "nie atakował" prezydenta. Minister sprawiedliwości czuł się w obowiązku, by wytłumaczyć nasze stanowisko. Ale - i to jest najważniejsze - teraz, od dzisiaj, koncentrujemy się na tym co przed nami. To znaczy my z szacunkiem do głowy państwa będziemy się zastanawiali, jak mimo wszystko przeprowadzić reformę wymiaru sprawiedliwości - powiedział. Zaznaczył, że jego zdaniem ta reforma jest konieczna.