Na razie nie ma ministra cyfryzacji i – jak wynika z nieoficjalnych informacji DGP – nie zanosi się, by został mianowany. – Gdyby miał być, to by już był – mówi nam osoba z rządu. Za resort odpowiada w tej chwili premier Mateusz Morawiecki, a praktycznie kieruje nim wiceminister Marek Zagórski.
Najprostszą decyzją byłoby mianowanie szefem właśnie Zagórskiego, nawet czasowo jako ministra technicznego. Takie nominacje już niegdyś bywały. Wiceminister budownictwa Mirosław Barszcz został szefem resortu po tym, jak rozpadła się koalicja z Samoobroną i odwołany z tej funkcji został Andrzej Aumiller. A w rządzie Jerzego Buzka wiceminister finansów Halina Wasilewska-Trenkner została szefem resortu, gdy do dymisji podał się Jarosław Bauc. Ale w przypadku Zagórskiego na przeszkodzie stoi polityka. Jest z ugrupowania Jarosława Gowina i jego nominacja popsułaby parytety. Zgodnie z umową koalicyjną Gowinowi przypadają dwa resorty. Jednym kieruje on sam, drugim Jadwiga Emilewicz. Więc zostanie, jak jest: resort będzie istniał, kierowany przez p.o.
To dla wielu całkiem wygodne. Resort bez konstytucyjnego szefa jest mniej groźnym rywalem. Jego polityczna siła przebicia jest słabsza, więc odpowiada to innym ministerstwom. – Mamy próby przekazywania nam z innych resortów projektów, które są tam zagrożone. Jak się okaże, że nie wypalą, to wina pójdzie na ministerstwo bez ministra – mówi jeden z urzędników.
Pojawiły się plotki, że resort może zostać rozparcelowany między inne. A z tego, co z niego zostanie, powstałaby agencja cyfryzacji przy KPRM podległa premierowi. Trudno ocenić, czy to zapowiedź, czy pogłoska puszczona z okolic kancelarii premiera, by osłabić presję na mianowanie konstytucyjnego szefa. Zbliżające się kampanie wyborcze powodują, że grono osób, które chcą sobie w wyborczym CV zapisać minister cyfryzacji, będzie rosło.
Jednak brak decyzji kadrowych co do szefa resortu świadczy, że scenariusz wygaszania jest całkiem realny. Ministerstwo powstałe w czasie rządów PO, jako symbol nowoczesności i zwracania się w stronę nowych technologii, bez politycznie silnego szefa, okazało się za słabe, by konkurować z innymi. Zwłaszcza mającymi wpływowych politycznie ministrów, jak Mariusz Błaszczak, Joachim Brudziński czy wcześniej Antoni Macierewicz. Najlepiej świadczy o tym to, że rząd przygotował rozporządzenie w sprawie ustanowienia pełnomocnika rządu ds. cyberbezpieczeństwa, który nie będzie wywodził się z resortu cyfryzacji, lecz z Ministerstwa Obrony Narodowej.
Na razie główne zadanie to dokończenie projektów wdrożonych przez zdymisjonowaną minister Annę Streżyńską. Jak podsumowują na naszą prośbę urzędnicy, resort pracuje lub jest zaangażowany w 24 projektach zmian w przepisach i innych inicjatywach.
Jednym z największych wyzwań jest wdrożenie CEPiK. Część poświęconą pojazdom (CEP) wdrożono w wydziałach komunikacji w listopadzie. Operacja nie była sukcesem – pojawiały się błędy, co generowało kolejki w urzędach. Do dziś system jest "stabilizowany". Wdrożenie Centralnej Ewidencji Kierowców miało nastąpić w czerwcu, ale stanie się to dopiero wtedy, gdy ministerstwo uzna, że jest gotowa. Projekt nowelizacji ustawy – Prawo o ruchu drogowym autorstwa MC w uproszczeniu zakłada, że CEK ruszy wtedy, gdy właściwy minister wyda odpowiedni komunikat. Najprawdopodobniej stanie się to nie wcześniej niż pod koniec 2019 r. Wczoraj swoje wątpliwości w tej sprawie wyrazili samorządowcy w trakcie obrad komisji wspólnej. Dopytywali np., jaki będzie status prawny owych komunikatów.
Nie jest jednak tak, że projekty składane przez MC z automatu trafiają do zamrażarki. Sejm przyjął ostatnio przygotowaną w MC nowelizację prawa telekomunikacyjnego, która m.in. ma lepiej chronić abonentów przed niechcianymi usługami oraz przed nieprzewidzianymi rachunkami za usługi o podwyższonej opłacie. W tym tygodniu rząd przyjął projekt ustawy o ochronie danych osobowych, przedłożony przez Ministerstwo Cyfryzacji. Do tego rozwijany ma być wciąż raczkujący projekt mDokumenty – pojawić się mają mobilne wersje m.in. legitymacji studenckiej oraz karty dużej rodziny