Mucha był pytany we wtorek w TVN24, dlaczego prezydent Andrzej Duda nie był obecny na pogrzebie weterana Powstania Warszawskiego, gen. Zbigniewa Ścibora-Rylskiego, a list od głowy państwa został odczytany przez wiceszefa BBN Dariusza Gwizdałę, "bez rangi ministra".

Reklama

Wiceszef prezydenckiej kancelarii powiedział, że "w polskiej tradycji i według polskiej grzeczności, grzecznościowe tytułowanie >ministrem

- Pan minister był z listem prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. List prezydenta RP na różnych uroczystościach jest odczytywany przez doradców prezydenta, których też grzecznościowo z uwagi na to, że doradzają prezydentowi, tytułuje się niekiedy >ministrami- mówił Mucha.

- Wtedy, gdy uroczystość ma charakter wojskowy, dbamy o to, żeby to przedstawicielstwo było zapewnione przez BBN. W tym wypadku tak było. Z uwagi na niemożność uczestnictwa w uroczystości (pogrzebowej) ministra Pawła Solocha, najwyższa rangą osoba, która mogła brać w niej udział, bezpośrednio w pogrzebie uczestniczyła - mówił prezydencki minister.

- Jeżeli jest taki błędny odbiór, to ja to prostuję: nie było intencją pana prezydenta ani Kancelarii Prezydenta w jakikolwiek sposób uchybianie temu, że odszedł człowiek, niewątpliwie jeden z symboli, jeżeli chodzi o Powstanie Warszawskie - powiedział Mucha.

Żołnierz AK, uczestnik Powstania Warszawskiego, prezes Związku Powstańców Warszawskich gen. Zbigniew Ścibor-Rylski spoczął w piątek na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Uroczystości pogrzebowe poprzedziła msza św. żałobna w ceremoniale wojskowym w stołecznym kościele św. Karola Boromeusza.

W liście odczytanym przez wiceszef BBN Dariusza Gwizdałę prezydent zaznaczył, że ci, którym dane było ocaleć po II wojnie światowej, zapisawszy piękne karty w księdze chwały oręża polskiego, zmuszeni byli nieść przez powojenne dekady "pamięć tragicznych doświadczeń i dziedzictwo utraconej wolności". Gen. Ścibor-Rylski - napisał prezydent - zmuszony był zataić swoją prawdziwą tożsamość. Bo w nowej – odwróconej – rzeczywistości to, co zasługiwało na nagrodę jako najwyższa zasługa, traktowano jako winę i obciążenie. Generacja "Motyla", bo taki pseudonim nosił zmarły, zamiast rozwinąć swoje barwne skrzydła, musiała kryć się w totalitarnej szarości przed czujnymi oczami reżimu - zauważył prezydent.

Dopiero na powrót wolna Polska – a i to nie od razu – doceniła i oddała należne honory swoim bohaterom. My, współcześni Polacy późniejszych pokoleń, mieliśmy szczęście, iż dane nam było jeszcze spotkać niektórych z nich. Gen. Ścibor-Rylski doskonale rozumiał, że nic nie zastąpi tego żywego przekazu tradycji i niepodległościowego etosu. Aż po ostatnie lata pozostawał aktywny w środowisku kombatanckim i docierał do młodych rodaków z przesłaniem życia własnego i całej swojej generacji. Zapamiętamy go jako człowieka do końca niestrudzenie niosącego depozyt generacyjnych przeżyć - dodał Andrzej Duda.

Reklama

Zbigniew Ścibor-Rylski ps. Motyl - żołnierz Armii Krajowej, prezes Związku Powstańców Warszawskich, kawaler Virtuti Militari - zmarł 3 sierpnia. Miał 101 lat.