"Złe duchy nad Twoim domem! Wspieraj UE, a zostaniesz uratowany" – głosi podpis pod grafiką opublikowaną przez Grzegorza Furgo, na której widnieją twarze premiera Mateusza Morawieckiego, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i byłego szefa MON Antoniego Macierewicza.

Reklama

Grafika z Twittera posła PO jest wzorowana na plakacie propagandowym z czasów II wojny światowej, pod którym oryginalny podpis brzmi: "Złe duchy ponad Twym domem! Pracuj z Niemcami, a zostaniesz uratowany" - zauważa portal TVP Info. Na oryginale umieszczono twarze przywódcy ZSRR Józefa Stalina, premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla oraz prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta.

Poseł PO zdążył już usunąć grafikę, tłumacząc, że "nie miał zielonego pojęcia, że istnieje podobny oryginał z czasów II wojny światowej".

Internauci zdążyli jednak podchwycić temat. "Szarańcza to małe miki. Platforma poszła dalej. To już nie jest nawiązanie, to plagiatowanie niemieckiego faszyzmu" – napisał na Twitterze Piotr Woźniak, zestawiając ze sobą oba plakaty.

Do tweeta Furgi odniosła się także rzeczniczka PiS. - To skandaliczna grafika, to pokazuje frustrację i to, z jaką pogardą nasi polityczni oponenci, z jaką pogardą PO, odnosi się do tych Polaków, którzy mają inne zdanie w zakresie wyborów politycznych, niż zwolennicy PO - oceniła Beata Mazurek na konferencji prasowej.

Wcześniej Grzegorz Schetyna wzbudził niemałe kontrowersje, nazywając na konwencji regionalnej polityków partii rządzącej "pisowską szarańczą". – Dla dobra Polski i jej obywateli, dla naszego miejsca w Europie, musimy wygrać te wybory. Zmobilizować wszystkie pozytywne siły i strząsnąć ze zdrowego drzewa naszego państwa pisowską szarańczę – mówił Schetyna.

Do słów lidera PO odniósł się w wywiadzie dla Radia ZET Ryszard Czarnecki. - Szok, szok, szok. "Musimy wytępić wszystkie robale w naszym kraju" – to porównywalne słowa, które powiedział gen. Bagosora w 1994 roku w Rwandzie o ludu Tutsi. A potem się zaczęło - stwierdził europoseł PiS.

Reklama

- Jak się chce takie rzeczy mówić, to może się to skończyć jak w Rwandzie – a tam było ludobójstwo na wielką skalę – zauważył.

Dopytywany przez Beatę Lubecką o polityków partii rządzącej, którzy mówili o "ojkofobii" i "perekińczykach", Czarnecki odparł, że to nic w porównaniu z nazywaniem ludzi "szarańczą". - To animalizacja. Stąd krok do tego, żeby tę szarańczę wytłuc, oczywiście dla pożytku żyjących. My nie posuwaliśmy się do zwierzęcych określeń – skomentował.

We wtorek rano do słów Grzegorza Schetyny odniósł się również Włodzimierz Czarzasty.

- Nie wiem, co strzeliło do głowy Grzegorzowi Schetynie. Powinien przeprosić za słowa o pisowskiej szarańczy. Myślę, że nie chciałby, żeby Kaczyński powiedział o nim to samo - zauważył szef SLD na antenie Radia ZET.

Zdaniem Czarzastego, słowa lidera PO były "niegrzeczne i nieładne". - Powinien przeprosić, bo rozumiem, że nie miał na myśli książki Marqueza pt. "Szarańcza" – podkreślił Czarzasty.

W internetowej części programu dodał z kolei, że wyrażenie to jest "aroganckie". - Endecja przed II wojną światową też bardzo lubiła różne mniejszości narodowe właśnie tak określać – ci byli takimi zwierzętami, a ci takimi – podsumował.