Zdaniem Dulkiewicz, przypadające w tym roku cztery rocznice - 30. Okrągłego Stołu i częściowo wolnych wyborów, 15. wejścia do UE i 20. do NATO oraz 80. rocznica wybuchu II wojny światowej wraz z wyborami do Parlamentu Europejskiego i Sejmu - to „moment, w którym musimy sobie odpowiedzieć jak obywatele, Polacy, wspólnota, co nas dzisiaj łączy i w jakim kierunku chcemy iść”.
- Kalendarz nam sprzyja, emocje też, ale dobre emocje. Bo myślę, że Polacy nie chcą być więcej podzieleni – to widać we wszystkich badaniach. Polacy chcą, żebyśmy szukali tego, co łączy. Prawo do noszenia biało-czerwonej flagi ma tak Jarosław Kaczyński, jak i ja. I Polacy też tego chcą - powiedziała w TOK FM.
Na pytanie, czy wyobraża sobie wspólne świętowanie 4 czerwca, odpowiedziała: "Oczywiście, że tak. Natomiast to, co dla mnie jest szalenie istotne, to żebyśmy umieli się spotkać przy pewnej wspólnocie poglądów". - Albo uważamy, że 4 czerwca to było przełomowe, kluczowe, fundamentalne wydarzenie dla Polski, albo nie. To jest jednym z zasadniczych elementów, żeby wspólnie święto wolności i solidarności świętować. Albo zgadzamy się, że konstytucja Rzeczpospolitej obowiązuje, że rządy prawa są istotne, niezależność i niezawisłość sądów itd. To są elementarne rzeczy, które przez ostatnie trzy lata w Polsce są nagminnie przez rządzących podważane - zauważyła.
Przyznała, że nie "może być spokojna o przyszłość ECS, kiedy jeden z trzech głównych organizatorów czyli minister kultury i dziedzictwa narodowego postępuje tak, jak postępuje".
- Natomiast wierzę, że przyjdzie opamiętanie. Przedwczoraj wysłaliśmy odpowiedź razem z marszałkiem pomorskim Mieczysławem Strukiem do pana premiera Glińskiego. Jesteśmy gotowi do dalszych rozmów. Zaprosiłam także pana premiera na 4 czerwca do Gdańska. Będziemy rozmawiać. Tylko tak, jak w przypadku 4 czerwca, także w przypadku ECS musi być wspólna płaszczyzna do porozumienia - mówiła.
Dulkiewicz komentowała też spór wokół pomnika ks. prałata Henryka Jankowskiego. - Mówiłam już o tym wielokrotnie. I też rozmawialiśmy jeszcze przed śmiercią pana prezydenta. Pan prezydent i ja z członkami komitetu społecznego budowy pomnika, każdy z nas, czuł przez skórę, że mogą dziać się złe rzeczy wokół pomnika, rzeczy, które będą prowokowały złe emocje, będzie eskalacja konfliktu i niestety te słowa były prorocze. Uważam, że dobrym rozwiązaniem jest, by w cywilizowany, normalny, kulturalny sposób przenieść pomnik w inne miejsce, miejsce prywatne, miejsce, które nie będzie przestrzenią publiczną - oświadczyła.
Dulkiewicz odniosła się także do pięciu pytań, które postawił jej w poniedziałek przewodniczący klubu radnych PiS w Radzie Miasta Gdańska Kacper Płażyński. - Umówmy się, że to nie są pytania dotyczące konkretnych, merytorycznych, ważnych dla gdańszczanek i gdańszczan tematów, są prowokacją i hucpą polityczną. Ja współpracować mogę z każdym. Rozumiem też, co to jest PR, co oznacza konferencja prasowa. Myślę, że radny Kacper Płażyński dosyć dobrze odrobił lekcję w czasie kampanii samorządowej, właśnie jeśli chodzi o PR – i tak to odbieram - powiedziała.