O skargach na upokarzające traktowanie pań sprzątających budynki Senatu przez osoby zarządzające w firmie zewnętrznej mówili na piątkowej konferencji członkowie władz Partii Razem - Marcelina Zawisza i Adrian Zandberg - oraz autorka raportów o outsourcingu w Polsce Katarzyna Duda. Konferencję prasową zorganizowali przed Punktem Podawczym Kancelarii Senatu, gdzie po konferencji przekazali swój wniosek o bezpośrednie zatrudnienie personelu sprzątającego w Senacie.

Reklama

Z informacji uzyskanych przez autorów wniosku wynika, że zewnętrzna firma - odpowiedzialna za utrzymanie czystości w obiektach Kancelarii Senatu - nie kieruje do wykonywania usługi wymaganej liczby 10 pracowników. Sprzątaczki skarżyły się na upokarzające traktowanie przez osoby zarządzające w firmie zewnętrznej.

Według Dudy jedna z osób sprzątających pracuje po 16 godzin dziennie, bo sprząta nie tylko w Senacie, ale i w sądzie. - Jest do tego zmuszona, gdyż w Senacie zarabia minimalną krajową - mówiła autorka raportu. Jak podkreśliła, "zatrudniająca ją firma zewnętrzna nie płaci nic ponad to, co wymaga prawo, czyli 1630 zł netto miesięcznie". Zdaniem Dudy w całej Polsce pracownicy "outsorcowani" traktowani są jak "pracownicy gorszej kategorii".

Marcelina Zawisza zwróciła uwagę, że sytuacja w Sejmie "jest zgodna z prawem, normalna, gdzie panie zarabiają dobre pieniądze" i mogą korzystać ze wszystkich korzyści płynących z umowy o pracę.

W jej ocenie "karygodna" jest sytuacja, że Senat "pozwala na zatrudnianie ludzi w sposób niezgodny ze standardami Kodeksu pracy". - Nie da się w Polsce, w Warszawie utrzymać za 1600 zł na rękę, nie da się zapłacić czynszu, kupić dzieciom jedzenia, kupić dzieciom ubrania - zauważyła. - Domagamy się zmiany warunków zatrudnienia pań sprzątających w Senacie - oświadczyła.

- Jeżeli senatorowie godzą się na takie warunki pracy dla swoich pracowników i nie zdecydują się na poprawę sytuacji pań, które pracują w Senacie, to może sami powinni wziąć się do roboty i zacząć samodzielnie sprzątać - powiedziała Zawisza. Pokazała przy tym zmiotki, które Lewica Razem przygotowała jako "prezenty" dla senatorów.

Do zmiotek działacze Lewicy Razem dołączyli wniosek, który złożyli w Kancelarii Senatu oraz imienne listy do każdego senatora, aby "każdy z nich mógł się zapoznać z tą sytuacją". - Jest dla nas ważne, żeby przestali ignorować problem. Teraz już nie będą mogli powiedzieć, że nie wiedzieli. Teraz się nie tylko dowiedzą, ale będą mieli możliwość zadziałania - podkreśliła Zawisza.

Reklama

Adrian Zandberg zwracał uwagę, że Senat jest "bardzo bogatą instytucją, co widać choćby po pieniądzach, jakie panowie senatorowie, a w szczególności pan marszałek Stanisław Karczewski wydają na własne uposażenia i na własne wojaże". - Jest po prostu głęboko nieprzyzwoite, że senatorowie traktują w ten sposób panie, które w Senacie sprzątają - ocenił.

Podkreślił, że Lewica Razem opowiada się za tym, aby instytucje publiczne zatrudniały pracowników na "normalne, uczciwe umowy o pracę". - To jest po prostu świństwo, żeby robić drobne oszczędności kosztem ludzi, którzy i tak mają często w życiu "pod górkę", którzy ledwo są w stanie spiąć koniec z końcem w domowym budżecie - oświadczył.

Zandberg zaapelował do senatorów: - Nie zamykajcie oczu na to, co się dzieje obok was. Jesteście reprezentantami społeczeństwa. To nie tylko przywilej, ale też obowiązek - obowiązek tego, żeby patrzeć, żeby widzieć, żeby dostrzegać i żeby reagować, i żeby zachować się przyzwoicie.

Odniósł się również do "pani senator, która uważa, że to dla niej dyshonor, żeby jechać windą z panią, która sprząta" (o takim incydencie w piątek opowiadała Katarzyna Duda).

- To pokazuje, że niektórym się chyba w głowie poprzewracało i wydaje im się, że są świętymi krowami. Otóż nie! Nie jesteście państwo świętymi krowami, tylko reprezentantami społeczeństwa i zachowujcie się tak, jak powinni się zachowywać reprezentanci społeczeństwa, bo dziś - jak wynika z relacji tych pań - tak niestety nie jest - oświadczył.

Kancelaria Senatu poinformowała PAP, że od pracowników firmy zewnętrznej "nigdy nie otrzymała skarg ani w formie pisemnej, ani ustnej na warunki pracy w Kancelarii Senatu oraz na niewłaściwe ich traktowanie przez ich pracodawcę lub przez pracowników Kancelarii Senatu".

"Senatorowie i pracownicy Kancelarii Senatu traktują personel sprzątający z należytym szacunkiem. Szef Kancelarii Senatu nigdy nie pozwoliłby na zachowania dyskryminacyjne w stosunku pań sprzątających na terenie Senatu" - podkreślono w przesłanym PAP piśmie.

Dodano w nim, że Kancelaria Senatu "nigdy nie zatrudniała sprzątaczek na etacie, początkowo korzystała z sprzątaczek sejmowych, a później została podjęta decyzja o przejściu na outsourcing firmy sprzątającej (nie w trakcie obecnej kadencji)".

"Pracują za 1630 zł i odpoczywają w klitce bez okien"

Wcześniej o sytuacji sprzątaczek w Senacie napisał "Newsweeka" w artykule pt. "Pracują za 1630 zł i odpoczywają w klitce bez okien. Są sprzątaczkami w Senacie". Do tekstu odniosło się teraz Centrum Informacyjne Senatu.

"Kancelaria Senatu udostępnia osobom wykonującym usługę sprzątania pomieszczenia gospodarcze, które nie są miejscem ich pracy. Pomieszczenia służą do przechowywania sprzętu i środków czystości oraz do przebywania w chwilach przerw w pracy. KS dba o warunki bytowe pracowników na tyle, na ile pozwalają jej skromne warunki lokalowe (stąd ciągnące się od wielu lat poszukiwania nowej siedziby)", napisano. A dalej tej: "Kancelaria Senatu nigdy nie zatrudniała pań sprzątających na etacie, początkowo korzystała ze sprzątającej ekipy sejmowej, a później została podjęta decyzja o przejściu na outsourcing firmy sprzątającej (nie w trakcie obecnej kadencji)".