"Powiązanie" skorumpowanego polityka z postacią teletubisia z czerwoną torebką odkryli dziennikarze "Szkła Kontaktowego" z telewizji TVN. "To był normalny casting do spotu reklamowego. Tyle wiedziałem, idąc do pracy" - opowiada w rozmowie z tvn24.pl Krzysztof Zakrzewski.

Reklama

Aktor zapewnia, że w pracy przy spocie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości nie miały dla niego znaczenia ani sympatie polityczne, ani jego praca przy serialu dla dzieci "Teletubbies".

"Ja jestem człowiek wynajęty. Aktor gra, co mu dają. To jest normalna działalność rzemieślnicza. Robię to, co mam do zrobienia. Gram to, co mam do zagrania i żegnam się z nimi" - mówi Zakrzewski.

I dodaje, że nie sądzi, by ktoś z autorów spotu PiS mógł go skojarzyć z dubbingiem Twinky Winky, bo, jak mówi: "Nie myślę, żeby ktokolwiek mnie tam bliżej znał".