"Nie chcę być w partii, gdzie decyzje podejmują Bronisław Geremek, Jan Lityński, Janusz Onyszkiewicz czy Marek Borowski" - mówił Miller podczas wystąpienia na dzisiejszej Radzie Krajowej Sojuszu Lewicy Demokratycznej. "Triumfują ci, którzy opluwali SLD" - twierdził.

Reklama

Całe wystąpienie byłego premiera było okazją do krytyki obecnego kierownictwa Sojuszu, a także koalicji z SdPl, PD i UP - czyli LiD.

Ale głównym powodem odejścia Millera z SLD jest nieumieszczenie jego nazwiska na listach wyborczych LiD. "To dla mnie nie do przyjęcia" - powiedział Miller. Ma żal do kierownictwa Sojuszu, że sprzeciwiło się decyzji władz lokalnych, które chciały, aby były premier kandydował do Sejmu.

Rada Krajowa przyjęła wystąpienie byłego premiera półminutową owacją na stojąco. Mimo to obecny szef SLD nie żałuje, że były premier nie znalazł się na listach wyborczych Lewicy i Demokratów.

Reklama

"Leszek Miller nie dał wielkiej szansy przez te dwa lata, żeby mu pomóc, bo był w kontrze wobec wielu przedsięwzięć, w tym koalicji Lewicy i Demokratów. Jak się z tym nie zgadzał, postanowił wystąpić z SLD" - powiedział Wojciech Olejniczak po dzisiejszym posiedzeniu Rady Krajowej SLD.

Podkreślił, że decyzję o nieumieszczeniu Millera na listach wyborczych podjął cały zarząd partii, nie tylko on sam. Według Olejniczaka zrobiono to "dla dobra SLD i samego Millera". "Mną nie kierują żadne personalne złości ani chęć odwetu" - zapewnił szef Sojuszu.