Zdaniem komentatora liberalnej gazety Petera Morvaya "było widoczne, że w Polsce (Czaputova) nie krytykowała niedemokratycznych posunięć rządu", "chociaż te najważniejsze związane są z bliską jej sferą funkcjonowania systemu prawnego oraz niezależności sądów".
Autor artykułu wskazał, że o tych problemach słowacka prezydent, która jest prawniczką, dyskutowała z prezydentem Andrzejem Dudą i przyjęła jego wyjaśnienia. Zdaniem Morvaya "likwidacja demokracji i państwa prawa nie zaszła w Polsce jeszcze tak daleko, jak przy autorytarnym reżimie Viktora Orbana" na Węgrzech.
W Polsce opozycja ma realną możliwość odsunąć partię rządzącą od władzy w wolnych, chociaż nie zawsze uczciwych, wyborach. Na Węgrzech wybory już nie są uczciwe i pytaniem jest, czy będą w ogóle wolne - dodaje publicysta.
Według Morvaya prezydent Słowacji nie krytykowała władz w Warszawie z uwagi na zbliżające się jesienne wybory parlamentarne w Polsce, a także na fakt, że "polskie rządowe media nie rozpowszechniały o Czaputovej tylu kłamstw, nie określały jej jako agentki (amerykańskiego finansisty George'a) Sorosa, jak te węgierskie".
Dziennik "Sme" jest zdania, że wizyta słowackiej prezydent w Polsce była "jak z podręcznika", w odróżnieniu od wizyty na Węgrzech, gdzie krytykowała tamtejszą politykę. Autor komentarza Peter Tkaczenko zauważa, że Czaputova słusznie wybrała Warszawę, aby skrytykować rosyjską politykę wobec Ukrainy i podkreślić znaczenie NATO.
Warszawa od dawna dba o kontakty z Kijowem, jest tradycyjnie ostrożna wobec Rosji i w naszym regionie jest orędownikiem amerykańskiej polityki – czytamy na łamach "Sme".