Rzecznik Komisji Europejskiej Christian Wigand twierdząco odpowiedział w piątek na konferencji prasowej w Brukseli na pytanie, czy KE nie ma wątpliwości co do prawomocności Sądu Najwyższego w Polsce, ale ma je w odniesieniu do Trybunału Konstytucyjnego. Rzecznik KE wskazał, że rozwój sytuacji dotyczący praworządności w Polsce jest dowodem na to, że potrzebny jest natychmiast konstruktywny i uczciwy dialog w tej kwestii.

Reklama

Wigand dodał, że wiceszefowa KE Viera Jourova będzie w Polsce w przyszłym tygodniu i jest gotowa na taki dialog. Mówił też, że niezależność i prawomocność TK w Polsce została "poważnie podważona" i nie może on wydawać już "efektywnej konstytucyjnej oceny". Wezwał, w imieniu KE, do "przywrócenia niezależności i prawomocności Trybunału Konstytucyjnego".

W związku z tą wypowiedzią w sobotę do MSZ został wezwany w trybie pilnym szef Przedstawicielstwa KE w Polsce Marek Prawda. Polski rząd ocenia wypowiedź rzecznika KE jako całkowicie niedopuszczalną - oświadczył w sobotę wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński po spotkaniu z Prawdą. Prawda podkreślał z kolei, że KE nie może nie reagować na zagrożenia dla sędziów.

Sprawę wezwania szefa Przedstawicielstwa KE w Polsce do MSZ skomentował w sobotę przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej, zarazem kandydat na nowego przewodniczącego PO Borys Budka. - To, co dzieje się w ostatnim czasie wokół naszych relacji z UE, pokazuje, jak bardzo PiS boi się prawdy o TK – powiedział Budka dziennikarzom podczas sobotniej konferencji prasowej w Gliwicach. - To skandaliczna decyzja ze strony naszego ministerstwa. Przypominam, że jesteśmy członkami UE – wielkiej wspólnoty opartej na wartościach - dodał.

- Słowa rzecznika KE są oczywiste w świetle tego, co PiS od czterech lat robi z polskim wymiarem sprawiedliwości. Te słowa pokazują prawdę o tym, że w Polsce nie mamy organu, który mógłby dokonywać zgodnej z zasadami polskiej konstytucji i prawa europejskiego kontroli konstytucyjnej – dodał polityk.

Jak ocenił, obecna sytuacja wokół TK to efekt działań obozu władzy oraz prezydenta Andrzeja Dudy. Budka zarzucił też prezydentowi, że "dopuszcza się haniebnych i niegodnych słów, w których atakuje tych wszystkich naszych sojuszników, którzy w trosce o poszanowanie elementarnych praw polskich obywateli dopominają się tego, by rząd PiS i prezydent Andrzej Duda przestrzegał polskiej konstytucji i przepisów prawa europejskiego".

Reklama

Budka był też pytany o prywatne kontakty prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z prezes TK Julią Przyłębską. - To są metody krajów, w których nie ma demokracji. Jeżeli prezes rządzącej partii gości w domu osobę, która kieruje TK, zastanawiam się, czy razem piszą wyroki, zastanawiam się, co kazał, co polecił Kaczyński pani Przyłębskiej, i zastanawiam się, jak długo jeszcze Polacy będą znosili ten żenujący spektakl – powiedział.

Zdaniem szefa klubu KO nie ma wątpliwości, że obecny rząd "naprawdę myśli poważnie" o wyprowadzeniu Polski z UE i obecnie waży się, czy nasz kraj pozostanie w tej organizacji. - Ubolewam nad tym, bo jesteśmy członkiem wspólnoty, o której marzyli nasi rodzice, nasi dziadkowie, jesteśmy częścią zachodniej cywilizacji, natomiast to, co robią obecnie rządzący, to próba wepchnięcia nas w objęcia Putina – powiedział.

W opinii Budki jedynym gwarantem pozostania Polski we wspólnocie jest "zakończenie prezydentury Andrzeja Dudy na pierwszej kadencji". Wyraził przekonanie, że tylko kandydatka PO na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska może zapewnić pozostanie w Unii. W ocenie szefa klubu KO retoryka polskich władz wobec przedstawicieli UE pokazuje, że nie dorośli oni do tego, żeby "stać na straży polskiego interesu narodowego".

Zarzucił też rządowi brak szybkiej reakcji na kłamstwa rosyjskiej propagandy na temat polskiej historii. - Tymczasem zaledwie po dziewięciu godzinach, kiedy rzecznik KE mówi prawdę o tym, że w Polsce nie ma TK, który pełniłby standardy UE, na dywanik do MSZ jest wzywany pan minister Prawda – osoba, która jest symbolem tego, jak dobrze budować relacje Polski z UE - mówił Budka.

W sobotę w całej Polsce odbywają się wybory przewodniczącego PO. Głosowanie ma charakter powszechny - prawo udziału w nim ma ok. 9,4 tys. działaczy PO. Oprócz Budki o fotel lidera Platformy ubiegają się: obecny wiceszef partii Tomasz Siemoniak, poseł Bartłomiej Sienkiewicz i senator Bogdan Zdrojewski.