Nowy kurs najbardziej widoczny jest w stosunkach z Rosją. Już 8 lutego Donald Tusk leci do Moskwy. To przełomowa wizyta, bo od sześciu lat na Kremlu nie zjawił się żaden polski premier. Jednak jeszcze przed spotkaniem z Władimirem Putinem Tusk chce przeprowadzić choćby krótkie konsultacje z ukraińską premier Julią Tymoszenko.
I w ten sposób pokazać, że Polska nie położy na ołtarzu porozumienia z Rosjanami starań na rzecz umocnienie związanej z Zachodem Ukrainy. "Nie ma jeszcze terminu spotkania, ale trwają gorączkowe konsultacje, aby rozmowy obu premierów odbyły się przed 8 lutego" - przyznaje DZIENNIKOWI Jarosław Rybak, rzecznik Ambasady RP w Kijowie.
Zniesienie embarga to za mało
Moskwie Tusk chce postawić twarde warunki porozumienia. Wyciągnął wnioski z ostrej krytyki, jaka spotkała go za zgodę na rozpoczęcie rokowań o przystąpieniu Rosji do OECD. Rosja co prawda później zniosła embargo na polskie mięso, teraz jednak znów oczekuje, że nasz kraj wycofa weto na rozpoczęcie rozmów o strategicznej umowie o współpracy między Rosją i Unią Europejską. Kreml wykona jeszcze jeden pojednawczy gest.
"Za kilka dni podczas berlińskich targów Gruene Woche spotkają się ministrowie rolnictwa Polski i Rosji. Z logiki wydarzeń wynika, że wówczas nadejdzie czas, aby zbliżyć się do decyzji o zniesieniu rosyjskiego embarga na polską żywności" - mówi DZIENNIKOWI ambasador RP w Moskwie Jerzy Bahr.
Jednak Tusk ma swoją strategię przed zniesieniem polskiego weta. Jak przyznają DZIENNIKOWI polskie źródła dyplomatyczne, premier chce, aby jednocześnie Rosjanie zgodzili się na rozpoczęcie rozmów o wznowieniu żeglugi na Zalewie Wiślanym. Ruch statków Moskwa zamroziła w maju 2006 r., mszcząc się za nieprzychylną jej zdaniem politykę braci Kaczyńskich. Od tego czasu kolosalne straty ponosi port w Elblągu, wstrzymano także rejsy wycieczkowe do Kaliningradu.
Tusk domaga się także rozpoczęcia rokowań nad nową umową o warunkach żeglugi przez Cieśninę Piławską, jedyne wyjście na Bałtyk z Zalewu Wiślanego. Rząd chce, aby mogły tędy przechodzić nie tylko polskie, ale także obce jednostki. Domaga się także, aby warunki przepływu były zgodne z międzynarodowymi uregulowaniami, a nie z umową, którą Moskwa i Warszawa zawarły pod dyktando Stalina jeszcze w latach 40.
Czy Putin się na to zgodzi? "Wizyta premiera w Moskwie daje szansę na rozpoczęcie rozmów o odblokowaniu żeglugi przez Cieśninę Piławską" - przekonuje ambasador Bahr. Jego zdaniem takim porozumieniem są zainteresowane oba kraje. Rosjanie zdali sobie bowiem sprawę, że po przystąpieniu Polski i Litwy do strefy Schengen Obwód Kaliningradzki znalazł się w izolacji i nie może się dynamicznie rozwijać.
Za roszczenia ma płacić Berlin
Nie mniej twarde warunki porozumienia Tusk stawia Berlinowi. Podczas grudniowej wizyty premiera w Niemczech okazało się bowiem, że Niemcy chłodno przyjęli propozycję budowy w Gdańsku wspólnego muzeum II wojny światowej i rezygnacji z gazociągu pod Bałtykiem. Teraz to Niemcy liczą na przychylność Tuska.
W najbliższych dniach do Warszawy przyjedzie delegacja niemieckiego rządu, aby przekonać polskie władze do udziału w projekcie Widomego Znaku, który ma upamiętnić nad Szprewą los Niemców wysiedlonych po II wojnie światowej z terenów należących dziś do naszego kraju. "Udział Polski jest dla nas ważny. To może być symboliczny początek pojednania, za którym pójdzie wiele innych wspólnych projektów" - przekonuje DZIENNIK Markus Meckel, przewodniczący niemiecko-polskiej komisji Bundestagu.
Jednak Tusk wyklucza udział w tym projekcie, jeśli do rady zarządzającej centrum wejdzie przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach. Oczekuje też, że kanclerz Angela Merkel złoży deklarację, w której uzna roszczenia o rekompensaty za mienie pozostawione przez Niemców w Polsce za bezpodstawne, a nawet zobowiąże się do przejęcia przez rząd federalny odpowiedzialności finansowej za ewentualne roszczenia.
To jednak dla Berlina warunki trudne do spełnienia. "Znamy polskie stanowisko w sprawie pani Steinbach, ale stawianie z góry warunków stawia kanclerz w trudnej sytuacji" - ostrzega Meckel. Jego zdaniem nie ma też możliwości, aby rząd Merkel przejął odpowiedzialność finansową za roszczenia wysiedlonych, bo to mogłoby doprowadzić do wielomiliardowych wydatków.
Jeśli tarcza, to Patrioty
To jednak w relacjach z USA rząd obrał najbardziej ostry kurs. Do tej pory Tusk nie ustalił nawet terminu wizyty w Waszyngtonie. Postawił natomiast wyśrubowane warunki budowy w Polsce bazy amerykańskiej tarczy antyrakietowej: umowę o bliskiej współpracy wojskowej i zainstalowanie systemów obrony powietrznej Patriot, które chroniłyby nasz kraj przez atakiem Rosji.
"Jeśli te warunki nie zostaną spełnione, nie ma nawet po co wznawiać rokowań w sprawie tarczy" - mówi nam wysokiej rangi polski dyplomata. Waszyngton jest w kropce: ma do wyboru albo nadwerężyć stosunki z ważnym europejskim sojusznikiem, albo jeszcze bardziej zaognić relacje z i tak już coraz bardziej wrogą Rosją.