"Prezes zawsze podzielał zdanie o kiepskich umiejętnościach medialnych tych polityków" - mówi jeden z członków komitetu politycznego PiS. Ale z egzekwowaniem rekomendacji, by zajęli się oni pracą w zaciszu gabinetów, był problem. "Dotychczas recenzje, kto jak wypada w mediach, były wynikiem wewnętrznej dyskusji i zawsze spotykały się z zarzutami o niewiarygodność i tendencyjność" - tłumaczy nasz rozmówca.

Reklama

Ostatecznie decyzję o tym, kto może występować w telewizji, a kto nie, podejmą władze partii. Sondaże mają być tylko wskazówką. "Z nich np. wyszło, że sporo straciliśmy ze swojego tradycyjnego elektoratu i zanim zaczniemy walkę o młodych czy inteligencję, musimy zadbać o to, by wrócili do nas wyborcy PiS" - opowiada nasz rozmówca. Czy media to jedyna droga? Członek władz PiS: "Oczywiście w okręgach będzie się liczyć nie to, kto jak wypada, tylko czy jest dobrym przedstawicielem swoich wyborców, czy też nie. Dobra prezencja w mediach i częste bywanie w nich mogą pomóc, ale nie zastąpią prawdziwej polityki".

Dziś rekomendację partii do występowania w mediach mają Paweł Kowal, uznawany za medialne odkrycie tej kadencji, Mariusz Kamiński z Adamem Hofmanem, Zbigniew Girzyński i Joachim Brudziński. Wszyscy mają jedną wspólną cechę: są młodzi. "Średnia ich wieku to ok. 35 lat. To pomysł na pokazanie PiS jako partii młodej, ale w której eksperckie skrzydło to doświadczeni politycy typu Zbigniewa Religi, no i oczywiście prezes-wizjoner" - opowiada członek zespołu medialnego PiS.

Ze strategią PiS kolidują powtarzające się wystąpienia polityków, którzy nie mają do nich rekomendacji. "Napotykamy na problemy we wdrażaniu naszej strategii" - przyznaje jeden z młodych polityków PiS. I dodaje: "Brakuje konsekwencji, bo raz pokazują się młodzi, a zaraz potem w mediach króluje Karol Karski".

Reklama

Kiedy w styczniu w klubie powstał zespół medialny, pojawiły się informacje, że to on będzie decydować o tym, przed kim zamknie się dostęp do telewizyjnych kamer. Ale jego szef poseł Adam Rogacki zaprzecza: "Nigdy nie mieliśmy się tym zajmować. Bo władze partii zgodziły się z pomysłem znalezienia dobrej agencji marketingowej, która podszkoli polityków w kontaktach z mediami, nauczy zachowania przed kamerą czy podstaw mowy ciała". "Szlag mnie trafia, jak widzę, że PO odrobiła tę lekcję już dawno temu, a my wciąż jesteśmy w lesie" - mówi jeden z medialnych speców w PiS. I podkreśla, że selekcja polityków przez zewnętrzną firmę jest niezbędna. "Bo każda taka próba robiona wewnątrz szybko spotykała się z zarzutem o osobiste urazy" - dodaje.