"To było świetnie napisane przemówienie. Naprawdę imponujące i sprytne. Bo Donald Tusk powtórzył manewr z kampanii. Była mowa o programach, które wdroży i projektach ustaw, które wyśle do Sejmu. Czyli mówił o tym, co zrobi, a nie tym, co zrobił. A chyba przyszła już pora na to, żeby mówić o dokonaniach, a nie o planach" - mówi dziennikowi.pl Sławomir Sierakowski, redaktor naczelny "Krytyki Politycznej".

Reklama

Podobnego zdania był, w TVN 24, Jacek Kurski. "Jeśli po pół roku rządzenia powołuje się zespół do jakiejś sprawy to to jakaś kpina. Donald Tusk wygrał wybory obiecując radykalne podwyżki, a na razie ceny tylko rosną" - krytykował premiera poseł PiS. "Za czasów Jarosława Kaczyńskiego przeznaczono dodatkowe pieniądze dla dzieci, ale problem nadal nie został rozwiązany, a robienie z tego specjalnego celu to szukanie tematu zastępczego" - komentował Kurski.

To nowoczesny populizm

"To było cwane, sprytne i podane w świetnej formie. Ale jak się otrząsnąć z pierwszego wrażenia, to jednak rozczarowujące. Te wszystkie obietnice powinny być już co najmniej w Sejmie w postaci projektów ustaw" - dodaje Sierakowski i kończy tak: "To był nowoczesny populizm skierowany przede wszystkim do seniorów, którzy nie wyjechali na długi weekend i zostali w domach, oraz do tych, którzy kochają dzieci, czyli poniekąd też do seniorów. To jest nowoczesny populizm. Dostaliśmy coś świetnie opakowane, ale tak naprawdę, to tylko obietnice."

Reklama

To samo mówił rzecznik SLD, Tomasz Kalita. "Mamy syndromy spowolnienia gospodarczego, ceny już rosną. Tymczasem premier jak gdyby nic kreślił swoją wizję przyszłości Polski. Zabrakło mi charakterystycznej muzyczki dla PO i hasła: <Żeby wszystkim żyło się lepiej>. To wystąpienie premiera to była bomba PR-owska" - twierdził Kalita. Jego zdaniem, zapowiedź reformy emerytalnej to nic innego jak "spychanie ludzi po 50-tce do pracy". Do tego, według posła SLD "aktywizacja zawodowa tej grupy społecznej to ładne hasło, ale zupełnie oderwane od rzeczywistości. Nie ma pracy dla młodych ludzi, a obiecują ją starszym" - mówił Kalita.

"Premier jest jednym z Polaków"

"Było to pierwsze tak dobrze zrobione orędzie skierowane do ludzi, a nie do innych polityków i ugrupowań" - mówi natomiast Eryk Mistewicz, specjalista od marketingu politycznego, doradca polityczny i kreator wizerunku.- "Jednocześnie w orędziu było bardzo dużo szczegółów. Dobra była też konstrukcja wystąpienia, ponieważ wyszło od ogółu, do tak drobnych szczegółów jak prysznice czy boiska dla dzieci" - dodaje Mistewicz.

Reklama

"Bardzo dobre było akcentowanie najważniejszych słów. Bo nawet, gdy człowiek w czasie tego wystąpienia robił coś innego, to i tak zwracał uwagę na te najważniejsze słowa. Na dumę, na normalność, na uśmiechniętych ludzi i na silną, dostatnią Polskę. I te słowa były bardzo świadomie akcentowane. Proszę zwrócić uwagę na ostatnie zdania, gdzie premier życzył Polakom dobrych spacerów i pięknej pogody. To pokazywało, że tak naprawdę jest jednym z nich" - mówi Mistewicz.

Premiera broni też posł PO, Andrzej Halicki. "Premier zwrócił uwagę, że żyje nam się lepiej i dostatniej. Nie możemy jednak zapominać o głodnych dzieciach. Inwestując w młodzież nie można zapominać o seniorach" - mówił w studiu. Zarzucił też Kurskiemu, że PiS nie umiało prywatyzować gospodarki. "Teraz musimy zintensyfikować prace i dobrze podzielić pozyskane z niej środki na te grupy, o których wy zapomnieliście" - twierdził Halicki.

"Tusk wolał polecieć Lufthansą zamiast LOT-em"

Opozycja zarzuca też Donaldowi Tuskowi, że orędzie przygotowywała mu prywatna firma. "Wynajął firmę zewnętrzną zamiast zlecić orędzie telewizji publicznej. To tak jakby wolał polecieć Lufthansą zamiast LOT-em" - ostro krytykował orędzie Kurski. "Ale widać póki Platforma Obywatelska nie położy łapy na TVP będzie od niej stronić i nie będzie z nią współpracować" - dodał Kurski.

Podobnego zdania był rzecznik SLD. "Niebawem firmy outsourcingowe będą organizować uroczystości państwowe. A gdzie jest administracja państwowa?" - kpił Kalita.

"Nie forma a treść jest ważna" - odpowiadał Halicki. "To zagwarantowała firma zewnętrzna. Nie chcieliśmy oddawać orędzia redaktorom z TVP, a zwłaszcza pani Koteckiej. Ona niech zajmuje się innym politykiem" -twierdził na antenie poseł PO. Dodał też, że TVP jest tak samą zewnętrzną firmą jak ta, z której usług skorzystał premier przygotowując orędzie