"Zlecenie realizacji orędzia na zewnątrz pokazuje mentalność tej ekipy - pchanie pieniędzy w kieszenie prywatnych firm" - oburza się w rozmowie z DZIENNIKIEM poseł PiS Jacek Kurski. I wskazuje, że gdyby orędzie produkowała TVP, rząd - jego zdaniem - nie zapłaciłby ani złotówki.
Wystąpienie za 11 tysięcy 36 złotych
Wystąpienie przygotowała firma ATM, która produkuje między innymi serial "Świat według Kiepskich". "Orędzie zostało przygotowane tanio i sprawnie" - tłumaczył w TVN24 Donald Tusk. "Kosztowało około 10 tysięcy złotych" - wyjaśniał.
Rzeczniczka rządu precyzuje tę kwotę. "Całkowity koszt produkcji wyniósł 11 tysięcy 36 złotych" - mówi Agnieszka Liszka. "Firma nie została wybrana w przetargu, ponieważ kwota zamówienia była bardzo niska" - dodała.
Premier tłumaczy, że orędzie zrobione przez TVP nie byłoby bezpłatne. Według niego, koszt byłby o 20 tys. zł większy niż w prywatnej firmie. "Nie ma bezpłatnej telewizji publicznej. Z punktu widzenia podatnika, obojętne jest, kto produkuje takie orędzie, ponieważ tak, czy inaczej, podatnik za to płaci. Ja się cieszę, że udało się to zrobić tanio i dobrze" - powiedział Tusk.
Zdaniem szefa rządu jego orędzie wypadło lepiej niż orędzie prezydenta i nie zgadza się z opozycją, która twierdzi, że wystąpienie było pozbawione treści.
"To, że staram się wobec ludzi, szczególnie tych, którzy mają potrzeby, być człowiekiem możliwie delikatnym i że nie używam rekwizytów w orędziu typu <gej z Kanady>, <Erika Steinbach> czy <mapa z '39 roku>, to w mojej ocenie nie musi znaczyć, że treść takiego wystąpienia, nie będąc agresywną, nie niesie ze sobą treści. Ja w ogóle uważam, że jest całkowicie odwrotnie" - tłumaczył Tusk.
Czas antenowy za 700 tysięcy złotych
Jak pisze DZIENNIK, na Woronicza słychać głosy oburzenia, że premier skorzystał z darmowego czasu antenowego, a w swoim wystąpieniu mówił o likwidacji abonamentu dla emerytów i rencistów.
"To była bezczelność. Gdyby nie abonament i telewizja publiczna, kancelaria premiera za ten czas antenowy w piątek o 20 musiałaby zapłacić jakieś 700 tysięcy złotych" - mówi DZIENNIKOWI jeden z menedżerów w telewizji publicznej.