"Gazeta Wyborcza" napisała w poniedziałek, że przy przyznawaniu grantów firmom związanym z rodziną Szumowskich mogło dojść do korupcji. W kwietniu 2016 r. ówczesny wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin zawiadomił o tym CBA. Pół roku później powierzył Łukaszowi Szumowskiemu stanowisko wiceministra w swym resorcie. Posłowie Koalicji Obywatelskiej, Robert Kropiwnicki, Dariusz Joński i Michał Szczerba zażądali w tej sprawie wyjaśnień od szefa MSWiA, zarazem rządowego koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego.

Reklama

Kropiwnicki powiedział, że nowe fakty, które w sprawie ministra Szumowskiego ujrzały światło dzienne każą zadać pytanie o działanie organów państwa, m.in. koordynatora specsłużb oraz byłego już szefa CBA Ernesta Bejdy. "Co robiło Centralne Biuro Antykorupcyjne i co robił minister Kamiński, minister koordynator służb specjalnych w tej sprawie? Otóż minister Gowin, ówczesny wicepremier w 2016 roku zwrócił się do CBA w sprawie kontroli działań tych funduszy BRIdge Alfa, w których dotacje uzyskiwały firmy Szumowskich, że mogło dojść do działań korupcyjnych - w kwietniu, a jesienią Szumowskiego powołał na swojego zastępcę i jeszcze dał mu możliwość wpływu na działania NCBR i uzyskiwanych dotacji" - powiedział poseł KO.

Dlatego - jak dodał - Koalicja Obywatelska zamierza skierować pismo do ministra Kamińskiego, w którym żąda odpowiedzi na pytania CBA zrobiło w sprawie zawiadomienia Gowina. "Jak może funkcjonować sprawne państwo jeżeli organy tego państwa, przedstawiciele władzy faktycznie zatajają ważne informacje na temat działań potencjalnie korupcyjnych wysokich funkcjonariuszy państwa?" - pytał Kropiwnicki.

Dariusz Joński, który wraz z Michałem Szczerbą prowadzą kontrolę poselską w sprawie grantów przyznawanych spółkom rodziny ministra Szumowskiego powiedział, że miał m.in. okazję zapoznać się z raportem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w tej sprawie. Według niego dokument "nie zostawia suchej nitki" na temat funkcjonowania programów BRIdge Classic i BRIdge Alfa w ramach których dotacje otrzymywały spółki rodziny Szumowskich.

Reklama

"To jest rzecz niebywała, dlatego żądamy od ministra Kamińskiego szybkiej odpowiedzi w tej sprawie, to znaczy co przez cztery lata CBA i prokuratura w tej sprawie zrobiły, do jakich wniosków doszły, jeśli Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego mogło w kilka dni dojść do takich wniosków - porażających, przerażających" - podkreślił Joński.

Michał Szczerba pytał natomiast "do czego służy CBA". "Czy CBA służy do tworzenia bezpiecznych korytarzy dla konfliktów interesów zaprzyjaźnionych polityków? Czy CBA za rządów PiS działa według takiej zasady: przymykaj oko, ale zbieraj haki? Czy taki był cel wywindowania Łukasza Szumowskiego na najwyższe stanowiska, żeby teraz można było nim dowolnie sterować, żeby głos prezesa partii był ważniejszy niż głos epidemiologów?" - pytał poseł KO. Dopytywał też dlaczego PiS pozwala na to, by Szumowski pozostawał ministrem zdrowia.

Według "GW" Jarosław Gowin nie wymienia wprost w swym zawiadomieniu do CBA spółek powiązanych z Szumowskimi, ale pisze o programach, w ramach których dostały one z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju dofinansowanie. Chodzi o BRIdge Classic i BRIdge Alfa. Pierwszy - przypomina "GW" - miał na celu "wsparcie komercjalizacji wyników prac badawczo-rozwojowych"; drugi - miał polegać na współfinansowaniu projektów badawczo-rozwojowych.

Reklama

Jak czytamy, w 2015 r. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego skontrolowało realizację obydwu programów. Wyniki kontroli BRIdge Classic miały być były miażdżące. "+Zawarto jedną umowę z podmiotem, w którym osoby kluczowe dla realizacji projektu oraz udziałowcy byli jednocześnie ekspertami dokonującymi oceny pozostałych wniosków+. Wytknięto, że procedura nie była transparentna, a ocena projektów – wiarygodna. Sama pożyczka była zaś nielegalna – bo ustawa o centrum nie przewiduje udzielania takiej formy wsparcia" - napisała "GW".

Nie lepiej - zdaniem dziennika - wypadł drugi z programów, BRIdge Alfa. "Według kontrolerów NCBR cechowała w tym wypadku +dowolność w przyznawaniu środków publicznych+. Nie przestrzegano procedur, wyboru projektów dokonano z naruszeniem zasady uczciwej konkurencji. Firmy, których projekty odrzucono, nie mogły się odwoływać" - wskazała "GW".