Biedroń podczas konferencji prasowej w Krakowie podkreślał, że w Polsce są miliony ludzi, którzy chcą żyć w kraju wolnym i otwartym, ale ich postulaty nie są dostrzegane. - Przez ostatnie lata prawica zrobiła wiele, żeby ich marzeń, ich nadziei nie zrealizować. Zostawiali kolejne grupy społeczne za sobą - ocenił.

Reklama

Wskazywał, że tolerowanie faktu, że wielu obywateli pracowało za niskie wynagrodzenia doprowadziło do tego, że dzisiaj mamy trzy miliony ludzi, którzy pracują na "umowach śmieciowych", i to jest symbol państwa pogardy, które budowała polska prawica. - Musimy to zmienić. I zmienimy to już w najbliższą niedzielę - zadeklarował.

Polska, którą poznałem przed pół roku tej kampanii, jeżdżąc z północy na południe, od zachodu po wschód, to Polska różnorodna, Polska żyjąca wieloma problemami, o których najczęściej z ust polityków rządzących nie usłyszymy - mówił Biedroń.

W ocenie kandydata Lewicy, politycy rządzący bowiem "zajmują się sobą, obrażają się nawzajem w parlamencie, traktują się w sposób, który nas wszystkich zniesmacza, w sposób gorszący". - Co więcej, dzielą nas, jak nigdy do tej pory, nazywają niektórych ludzi "nieludźmi", i to jest hańba, szczególnie, kiedy mówi to prezydent Rzeczpospolitej Polskiej - podsumował.

Kandydat apelował także, żeby w wyborach opowiedzieć się za wartościami proeuropejskimi. - Te wybory służą temu - i proszę państwa, żebyśmy wykorzystali każdy głos, żebyśmy poszli w najbliższą niedzielę zagłosować - aby pokazać, jaka jest siła ludzi, którzy wiedzą, że racją stanu Polski jest bycie w Unii Europejskiej - ocenił.

Wyjaśnił, że postulat ten oznacza zapewnienie m.in. europejskich płac i emerytur, a także standardów mieszkaniowych. Wskazywał przy tym na obszary, w których - jego zdaniem - nasz kraj wciąż ma braki. "Dzisiaj wiemy, że Polki nadal, w 2020 roku, w sercu Europy, nie mają równych praw" - mówił i zapewniał, że "tylko Lewica może to zmienić".

Reklama

Towarzyszący kandydatowi na prezydenta szef SLD Włodzimierz Czarzasty zwracał uwagę, że jednym z najważniejszych celów Biedronia jest utworzenie świeckiego państwa. Podkreślał, że żaden inny kandydat nie wystąpi przeciwko sojuszowi władzy z Kościołem.

Cenię Biedronia za to, że jest konsekwentny, że ma określony system wartości - wskazywał. - Traktujemy wybory prezydenckie jako długi marsz do władzy, do współwładzy, po to, żeby realizować nasze pomysły, aby Polska była tolerancyjna - wyjaśnił Czarzasty.

Apelował również, żeby nie wierzyć "złym prorokom", którzy uważają, że głosowanie ma sens tylko wtedy, kiedy wybiera się między dwoma najsilniejszymi kandydatami. Wskazywał, że nawet gdyby Biedroń nie dostał się do drugiej tury, wciąż pozostanie szansa na realizację bliskich mu postulatów.

Z kolei lider Lewicy Razem Adrian Zandberg przekonywał, że wybór popieranego przez niego kandydata na prezydenta zapewni prawdziwą zmianę. - Robert Biedroń to jest taki facet, który jako jedyny w tych wyborach ma odwagę powiedzieć: chcę zmiany, zmiany prawdziwej, nie chcę wracać do przeszłości, i ja się pod tym podpisuję. Ja chcę zmiany, a nie tylko tego, żeby twarz Andrzeja Dudy zastąpiła twarz innego polityka, który nie będzie miał odwagi zrobić czegokolwiek - wskazywał Zandberg.

Niektórzy mówią o nas: wy na Lewicy jesteście radykałami. My odpowiadamy: tak, jesteśmy radykalnie po stronie praw człowieka, i nie będziemy się w sprawie praw człowieka cofać - zadeklarował w imieniu swojego ugrupowania.

Konferencja prasowa polityków zakończyła piątkową wizytę kandydata Lewicy w stolicy Małopolski. Ostatni dzień kampanii polityk zaczął tuż przed godz. 7 na krakowskim targowisku na Starym Kleparzu, gdzie rozdawał ulotki i rozmawiał z mieszkańcami.