PAP: Czego się pan spodziewa po wyborach nowego przewodniczącego klubu Koalicji Obywatelskiej?

Franciszek Sterczewski: W klubie potrzebny jest reset. Wszystko musi się zmienić, żeby to zaczęło działać i by obywatele mieli poczucie, że spełniamy swoje zadanie jako posłowie.

Reklama

PAP: Co panu przeszkadza w działalności klubu?

F.S.: Tak jak nie mam swojego jednego kandydata na szefa klubu, tak samo uważam, że nie należy szukać kozłów ofiarnych. Uważam, że sytuacji, jaka miała miejsce dwa tygodnie temu przy głosowaniu nad podwyżkami m.in. dla parlamentarzystówów nie jest winien sam Borys Budka, który najprawdopodobniej poniesie odpowiedzialność za tę sytuację. Uważam jednak, że to jest problem szerszy. Wszystkie kluby parlamentarne zagłosowały za podwyżkami, wykazując się brakiem wrażliwości i wyczucia nastrojów społecznych, może nawet przyzwoitości. Tu więc nie chodzi tylko o zmianę Borysa Budki, ale zmianę filozofii działania klubu, a także zmianę mentalną.

PAP: Na czym ta zmiana miałaby polegać?

F.S.: Wymagałbym nie tylko od klubu KO, ale po prostu od całej demokratycznej opozycji, po prostu bycia blisko ludzi. Wsłuchiwania się w ich potrzeby. Mamy teraz bardzo napiętą sytuację w związku z pandemią, w związku ze zbliżającym się kryzysem ekonomicznym. Powinniśmy się skupić na rozmowach o wynagrodzeniach dla osób zatrudnionych w służbie zdrowia, dla nauczycieli, powinniśmy rozmawiać o trudnej sytuacji w branży turystycznej. Żeby zajmować się ważnymi tematami dla ludzi, których reprezentujemy, musimy być blisko nich. Może wystarczyłoby chodzić po ulicach i po rynkach...

PAP: Posłowie indywidualnie, czy klub powinien się spotykać z różnymi środowiskami?

F.S.: Klub powinien inspirować posłów do tego, żeby nie siedzieli za biurkami swoich gabinetów, tylko żeby wychodzili na ulice, na ryneczki, żeby mieli nasłuch społeczny. Uważam też, że większa powinna być współpraca między partiami, na które składa się klub. Klub KO to nie tylko Platforma Obywatelska, ale także Nowoczesna, Inicjatywa Polska i Zieloni, a także posłowie bezpartyjni, tacy jak ja. Uważam, że dotychczas ta różnorodność nie była uwypuklana w wystarczający sposób, a moim zdaniem jest wielką wartością. Powinna być też głębsza współpraca z innymi prodemokratycznymi klubami, czyli z Lewicą i PSL.

Reklama

PAP: Wybiera się pan na posiedzenie klubu 15 września?

F.S.: Oczywiście.

PAP: Ma pan swojego kandydata na szefa klubu?

F.S.: Mam kilku kandydatów, ale chciałbym zaczekać na to, kto będzie chętny, żeby takiej misji podołać. Dopiero, jak będziemy mieć karty na stole, na poważnie będziemy rozmawiać o kandydaturach i ewentualnym kierownictwie klubu. W każdym razie na pewno jako klub i cała opozycja musimy totalnie przewartościować nasze myślenie i sposób działania. To co się wydarzyło w związku z podwyżkami jest objawem źle działającego systemu i odklejenia się klasy politycznej od społeczeństwa. Tymczasem naszym zadaniem jest działanie z ludźmi i na ich rzecz.