Senat powinien ją rozpatrzeć do 18 października. Plan jest jednak taki, żeby zająć się przepisami pięć dni wcześniej. Zanim to się stanie, 8 października ponownie zbiorą się senackie komisje, żeby zaopiniować zgłoszone poprawki. Wczoraj, podczas pierwszego posiedzenia, odbyło się wysłuchanie zainteresowanych stron: organizacji obrońców zwierząt, przedstawicieli zamykanych branż i organizacji rolniczych oraz związków wyznaniowych. Z naszych rozmów z politykami opozycji wynika, że pewne wydaje się przyjęcie przez Senat poprawek w dwóch kwestiach: wydłużenia vacatio legis i systemu odszkodowań dla zamykanych branż.
Jeśli chodzi o tę pierwszą kwestię, to słychać o różnych pomysłach, łącznie z powieleniem pomysłów z Sejmu, czyli dziesięcioletniego okresu na zamknięcie branż. Takie rozwiązanie popiera PSL. Szef senackiej komisji ustawodawczej Krzysztof Kwiatkowski powiedział, że zamówione zostały ekspertyzy na temat długości okresów przejściowych w innych krajach w podobnych przypadkach. Senat poprosił także poszczególne resorty o dane, które pokażą skutki wejścia w życie poszczególnych rozwiązań. – Mamy szansę przeanalizować sytuację w branżach, mając komplet danych ekspertyz i opinii. Dzięki temu podejmując decyzję, będziemy wiedzieć, co dla zamykanych branż oznaczają – mówi senator.
Ustawa, która wyszła z Sejmu, daje branży futerkowej na zamknięcie biznesu 12 miesięcy. Ograniczenia dotyczące uboju rytualnego miałyby wejść w życie – przez pomyłkę – z 30-dniowym vacatio legis. Zapisy o rekompensatach mają zaś bardzo ogólny charakter.
Reklama
Jak poprawić ustawę? Gotowe pomysły ma PSL. Po pierwsze, ludowcy zaproponują odszkodowania – miałyby być wypłacane przez 10 lat na podstawie średniego dochodu z ostatnich 5 lat działalności firmy. Do tego chcą oddzielnych rekompensat za zainwestowane środki trwałe, utylizację środków produkcji i rekultywację terenu. Oddzielną kwestią jest zadośćuczynienie wobec pracowników likwidowanych firm – PSL zaproponuje środki na ich przekwalifikowanie. O potencjalnie zwalnianych upomnieć się chce też wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska Stanecka. Chciałaby, żeby pracownicy przez rok otrzymywali specjalny zasiłek dla bezrobotnych w wysokości minimalnego wynagrodzenia.
Reklama
Propozycje PiS idą w nieco innym kierunku niż opozycji. Podstawowy pomysł to powołanie Państwowej Inspekcji Ochrony Zwierząt – co na antenie Polskiego Radia 24 zapowiedział szef komitetu wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski. Od naszych rozmówców słyszymy, że pozwoli to zreformować dzisiejszą inspekcję weterynaryjną, która od dawna wymaga głębokich zmian. – Inspekcja to administracja zespolona o budżecie ok. 700 mln zł, złożona z wielu jednostek, a grupa 5,3 tys. inspektorów pracuje na różnych rodzajach umów. Dzięki konsolidacji struktur jesteśmy w stanie zaoszczędzić 40–50 mln zł – mówi nam osoba zbliżona do rządu. Propozycja ma być też odpowiedzią na pojawiające się obawy u ważnego z punktu widzenia PiS elektoratu rolników, którzy zaczęli obawiać się, że po wejściu w życie ustawy futrzarskiej organizacje proekologiczne zaczną masowo wchodzić im na posesje pod pretekstem obrony zwierząt. – To sygnał racjonalizacji zapisów ustawy w duchu postulatów rolniczych. Rolnicy będą mniej obawiać się ewentualnej interwencji państwowego, wyspecjalizowanego organu niż przedstawicieli tej czy innej fundacji ekologicznej – tłumaczy nasz rozmówca.
W PiS trwają też rozważania, czy poprzeć ewentualne poprawki związane z vacatio legis lub zaproponować swoje. Nasi rozmówcy z obozu władzy twierdzą, że wcześniej rozważany był wariant wprowadzenia trzyletniego okresu przejściowego dla likwidacji ferm futerkowych oraz dziesięcioletniego w przypadku uboju rytualnego. Do takiego rozwiązania prezesa Jarosława Kaczyńskiego namawiali współpracownicy, jednak – jak twierdzą nasi rozmówcy – lider PiS na razie jest im niechętny. – Na dziś odszkodowania są bardziej prawdopodobne niż dłuższe vacatio legis. Po prostu prezes Kaczyński, osobiście mocno związany z tą ustawą, wolałby zapłacić niż czekać. Chyba że vacatio legis będzie w perspektywie kadencji, czyli na maksymalnie trzy lata – twierdzi jeden z naszych rozmówców ze Zjednoczonej Prawicy.
Ostateczna treść ustawy jest istotna dla prezydenta Andrzeja Dudy. Na dziś – jak wynika z jego słów podczas dożynek prezydenckich – podpis nie jest oczywisty. Mówił wtedy, że przy podejmowaniu decyzji będzie brał pod uwagę kwestie humanitarnego traktowania zwierząt oraz „byt i jakość życia polskich rolników”. Na dziś PiS liczy się z tym, że będzie musiał odrzucić ewentualne weto. Fakt, że ustawa wyszła z Sejmu dzięki głosom opozycji, to dobry prognostyk na zebranie odpowiedniej większości dla odrzucenia prezydenckiego sprzeciwu. O ile, oczywiście, on w ogóle nastąpi. – Nie wierzę w weto, prędzej prezydent skieruje sprawę do TK. A wtedy sprawa na długo zawiśnie w próżni – ocenia polityk Zjednoczonej Prawicy. Na razie jednak bazowy scenariusz zakłada, że ustawę – przy pomocy Senatu – uda się poprawić w takim stopniu, że nie będzie ona budzić wątpliwości. Współpracownicy prezydenta faktycznie nie wykluczają odesłania ustawy do TK.