Politycy poinformowali przed warszawską Centralą NFZ o planowanej kontroli poselskiej w siedzibie Funduszu, związanej z funkcjonowaniem szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym. Jak stwierdził Kropiwnicki, posłowie chcą spytać m.in. o to, "kto ustalał te złe, zawyżone stawki funkcjonowania" szpitala tymczasowego oraz "jak to będzie rozliczane".
Kierwiński przypomniał, że politycy KO od początku mówili, że szpital narodowy i inne szpitale tymczasowe są potrzebne, "ale po to, by pomagać pacjentom, a nie generować gigantyczne koszty". Według niego, szpital miał przyjmować 500 pacjentów, później zmieniono liczbę łóżek na 1200, a "okazuje się, że szpital ten służy dwudziestu paru pacjentom".
"Szpitale walczą o każdą złotówkę"
Wydatkowane są gigantyczne środki finansowe, wiemy, że w planie funkcjonalnym tego szpitala zapisano prawie 20 mln zł na funkcjonowanie miesięczne tego szpitala, 600 tys. to koszty zarządu - powiedział. Jego zdaniem to "dość spore pieniądze jak na 26 pacjentów" i w sytuacji, gdy "szpitale warszawskie, mazowieckie walczą o każdą złotówkę".
Wiemy, że - wbrew propagandzie sukcesu pana wojewody (Konstantego) Radziwiłła, pana ministra (Adama) Niedzielskiego, pana premiera (Mateusza) Morawieckiego - w szpitalach warszawskich brakuje miejsc. Ludzie czekają na SOR-ach, nie mogą doczekać się na łóżko, wtedy, gdy liczy się każda minuta. (...) A nieopodal jest przygotowany szpital za ciężkie pieniądze - stwierdził Kierwiński.
Politycy KO pytani podczas konferencji m.in. o czwartkowe słowa premiera Mateusza Morawieckiego, który powiedział, że szpitale tymczasowe, zgodnie z przedstawioną przed sześcioma tygodniami strategią walki z pandemią, mają stanowić "czwartą linię obrony". Ja będę najszczęśliwszy, jeżeli w tych szpitalach nie będzie żadnego pacjenta, a będę jeszcze bardziej szczęśliwy, jeśli nie będzie już pacjentów COVID-19 w ogóle, jeżeli pożegnamy się z epidemią - mówił Morawiecki.
Proponuję, by premier pojechał na SOR w szpitalu w Międzylesiu, na Bródnie, do dowolnego szpitala i zobaczył pacjentów, którzy tam są, ludzi, którzy czekają na pomoc, jak heroicznie każdego dnia lekarze, ratownicy medyczni i pielęgniarki walczą o życie pacjentów i jak często nie mają na to środków. Jak pan premier wtedy powie takie zdanie, że będzie szczęśliwy, że szpital narodowy stoi pusty, to wtedy powiem, że z panem premierem niestety coś jest nie tak - stwierdził Kropiwnicki.
Uważam, że jeżeli wydawane jest 20 mln zł miesięcznie, a może więcej, to łóżka, które są przygotowane, powinny pomagać ludziom. Nie może być tak, że karetki odbijają się od szpitala do szpitala, bo nie ma wolnych łóżek, a szpital narodowy stoi pusty - oświadczył.
Narodowy w "pełnej gotowości"
Do pojawiających się zarzutów wobec funkcjonowania szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym odnosił się w piątek rano w Programie Pierwszym Polskiego Radia kierujący placówką doktor Artur Zaczyński. Wskazywał m.in. że szpital osiągnął w tej chwili pełną gotowość operacyjną.
Od kilku dni są pełne załogi, które przyjmują pacjentów, którzy przyjeżdżają do nas, zdrowieją, wychodzą do domu, przyjmujemy nowych. Coraz więcej jest zgłoszeń. (...) Praktycznie kwalifikacja jest na poziomie 80 procent, czyli wszystkie telefony, które zwracają się do nas, praktycznie są akceptowane i pacjenci są przenoszeni - przekonywał Zaczyński.
Szef placówki wskazywał również, że na całym świecie na szpitale tymczasowe wykorzystywane są duże hale, takie jak stadiony czy sale widowiskowe, "które w zależności od temperatury zewnętrznej są w stanie po pierwsze na dużej powierzchni pomieścić dużą liczbę chorych, by zminimalizować potrzeby kadrowe".