Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś poinformował w piątek po południu, że jego syn został zatrzymany na lotnisku Kraków Balice, gdy wracał z urlopu, a zatrzymania dokonali funkcjonariusze CBA. Samo CBA poinformowało o zatrzymaniu dyrektora Izby Skarbowej w Krakowie Tadeusz G. oraz społecznego doradcy prezesa NIK Jakuba B., którzy mają usłyszeć zarzuty w Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku. Według CBA, w przypadku Tadeusza G. chodzi m.in. o przekroczenie uprawnień, natomiast Jakub B. miał kilkukrotnie posługiwać się dokumentami poświadczającymi nieprawdę.

Reklama

Nieco później w piątek Prokuratura Krajowa poinformowała, że Prokurator Generalny wystąpił do marszałek Sejmu z wnioskiem o uchylenie immunitetu prezesowi NIK, któremu śledczy chcą postawić kilkanaście zarzutów, w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych.

Zaskoczeniem jest na pewno to, że w tym samym momencie otrzymujemy informację o zatrzymaniu syna prezesa NIK i o wysłanie dokumentów do Sejmu w zakresie uchylenia immunitetu prezesowi. Takie korelacje źle wyglądają i z góry sprawiają wrażenie o jakiejś dodatkowej formie nacisku - powiedział Kwiatkowski w piątek dziennikarzom.

Dodał, że "koincydencja czasowa obu zdarzeń budzi ostre wątpliwości". - I dlatego prokuratura powinna w tym zakresie precyzyjnie nas poinformować jako obywateli, czym się kierowała prowadząc te czynności w tym samym czasie - powiedział senator.

Jak podkreślił, prezes NIK powinien oddzielić "sprawy prywatne" i obowiązki wynikające z pełnionej funkcji.

Kwiatkowski stwierdził też, że stosunki między podmiotem kontrolującym a kontrolowanym "nigdy nie będą aksamitne". - Można nawet przewrotnie powiedzieć, że im relacje są bardziej szorstkie, to świadczy o tym, że kontrolujący dobrze wykonuje swoje obowiązki - powiedział b. prezes NIK.