PAP: Jest pani jedną z organizatorek Campusu Polska Przyszłości. Udał się? Są jakieś niedociągnięcia?
Katarzyna Lubnauer: Jedna rzecz nam nie wyszła - pogoda. Cała reszta się udała. Znamienne są opinie młodych ludzi - wszyscy, których pytam mają poczucie, że impreza jest bardzo udana, że ilość wydarzeń jest ogromna. Mają jedynie niedosyt, że nie na wszystkie udało się jednocześnie zapisać. Są spotkania na merytoryczne tematy, spotkania z artystami, koncerty, przedstawienia teatralne, zajęcia sportowe. Jedyne, co utrudnia nam życie to właśnie deszcz.
PAP: Chyba nie wszyscy planowani goście zagraniczni dopisali, głównie z powodu Covidu?
K.L.: Rzeczywiście, miał być b. ambasador USA w Polsce Daniel Fried, który ze względów covidowych odwołał wszystkie swoje wizyty w Europie. Ale część gości mieliśmy zdalnie, np. burmistrza Londynu Sadiq Khana. Większość tego co planowaliśmy nam wyszło.
PAP: Jak pani ocenia odbiór medialny? Jako skrzywiony, akcentujący jednorazowe wypowiedzi?
K.L.: Przede wszystkim w mediach jest bardzo dużo informacji o Campusie. Praktycznie nie ma takich mediów, które nie pokazywałyby obrazków z Campusu czy relacji, poza oczywiście mediami publicznymi. Najwięcej uwagi wzbudziła oczywiście debata Rafał Trzaskowski - Donald Tusk. A to, że media publiczne tak atakują Campus jest efektem tego, że PiS boi się takiego działania. To jest aktywizacja dużej grupy młodzieży. Pokazanie nawet tej młodzieży, której tu nie ma, że Koalicja Obywatelska chce wsłuchiwać się w opinie młodzieży, że organizuje jej wspaniałe wydarzenie, które na pewno pozostanie w pamięci i będzie kontynuowane w postaci różnych akcji społecznych. A młodzież, która tu jest ma bardzo różne poglądy.
PAP: W poniedziałek doszło nawet do sporów między młodzieżą, a prof. Leszkiem Balcerowiczem.
K.L.: Uważam, że powinni występować goście, którzy są w sporze z młodzieżą. Dla części z nich prof. Balcerowicz jest bohaterem, a dla innych jest antybohaterem. Ale fakt, że mogli podyskutować z panem profesorem dla wielu z nich będzie niezapomnianym przeżyciem.
PAP: Gdyby pani układała po raz kolejny zestaw paneli, co by pani zmieniła?
K.L.: Mieliśmy cztery ścieżki programowe, za które odpowiadali poszczególni ludzie. Adam Szłapka odpowiadał za ścieżkę "Człowiek i technologia", Barbara Nowacka za ścieżkę o społeczeństwie przyszłości i wolności, Agnieszka Pomaska za ścieżkę o klimacie. To nie jest tak, że ktoś jednoosobowo decydował, choć nad wszystkim czuwali Rafał Trzaskowski i Sławomir Nitras.
Ale oczywiście z każdego spotkania wyciąga się wnioski. Na pewno ta część popołudniowa daje wiele możliwości rozrywki i wrażeń kulturalnych. Młodzież narzekała, że zbyt dużo wydarzeń było równocześnie i nie ma możliwości zobaczenie wszystkiego. To co jeszcze można było zrobić, to więcej takich miejsc, gdzie młodzież miałaby poczucie interaktywności.
Mnie się udało na szybko zorganizować warsztaty z panią komisarz Cecilią Malmstroem. Młodzi ludzie byli zachwyceni, że mogli z nią podyskutować. Myślę, że trzeba robić więcej takich spotkań interakcyjnych, gdzie młodzież dominuje nad prowadzącym, jeśli chodzi o możliwość zabrania głosu. Poza tym uważam, że mogłoby być więcej wydarzeń dotyczących zdrowia i edukacji. W każdym razie takie tematy sygnalizowali mi młodzi ludzie. Choć Campus trwa już kilka dni, młodzi ludzie cały czas są zainteresowani. Nie ma drugiego takiego wydarzenia na tę skalę, o takim rozmachu, z tak ciekawymi gośćmi i ciekawymi uczestnikami.
PAP: Czy to przełoży się na jakieś działania polityczne? Mówiło się, że to poszukiwanie przyszłych kadr dla KO?
K.L.: Potrzebujemy młodych ludzi do kilku rzeczy. Po pierwsze potrzebujemy do tego, aby zawsze byli włączeni w działalność społeczną czy polityczną. Ale jest też to, co mówił Donald Tusk, czyli kwestia kontroli wyborów. Myślę, że z tego tysiąca ludzi część włączy się w kontrolę wyborów, choć mają różne poglądy. Niektórzy są w ogóle nie związani z polityką, inni są w młodzieżówkach partii tworzących KO, albo w młodzieżówkach partii lewicowych. Z tego co wiem, są też ludzie, którzy kiedyś byli związani z Konfederacją czy z Pawłem Kukizem.
PAP: Mówi pani, że PiS atakuje Campus, ale krytyczne głosy pojawiają się też ze strony Lewicy...
K.L.: Mnie to bardzo dziwi, dlatego że uważam, iż każdy kto myśli poważnie o zaangażowaniu młodzieży w politykę powinien się cieszyć z każdego takiego wydarzenia. Są przecież szkoły liderów, gdzie kształcą się bardzo różni politycy.
PAP: Ale ta impreza jest odbierana jako związana z Koalicją Obywatelską.
K.L.: Bo jest organizowana przez polityków Koalicji Obywatelskiej. Ale politycy, którzy tu są, nie mieli wcale łatwego zadania. Organizowane były bezpośrednie konsultacje, w czasie których młodzi ludzie mogli podejść i politykowi zadać każde pytanie. Na które trzeba było mieć od razu odpowiedź.
PAP: Jak to się udało?
K.L.: Świetnie. Było bardzo dużo chętnych do zadawania pytań.
PAP: Młodzi ludzie, którzy biorą udział w spotkaniach są rzeczywiście bardzo aktywni i zadają trudne pytania.
K.L.: Było cztery tysiące chętnych, z których zostało wybranych tysiąc osób. Takich, które mogły się wykazać dorobkiem, wynikającym z nauki i działalności społecznej. Poza tym jest połowa kobiet i mężczyzn, są osoby z niepełnosprawnościami, osoby różnej orientacji, osoby na różnych dietach, weganie, ludzie z małych i dużych miejscowości, są ludzie z każdego regionu Polski. Staraliśmy się, żeby tych ludzi wyróżniała tylko aktywność i wykształcenie.