Parlamentarzystki odniosły się na konferencji do publikacji "Gazety Wyborczej", według której podlegający MKDNiS Narodowy Instytut Wolności przyznał milion złotych dotacji fundacji Służba Niepodległej, której wiceprezesem jest Piotr Wasilewski, członek rady NIW. W artykule podano, że od 2017 r. NIW miał w sumie przyznać 3 tys. dotacji na kwotę ponad 750 mln zł. "Instytut przyznaje pieniądze przede wszystkim organizacjom związanym z władzą, katolickimi fundamentalistami i narodowcami. Dofinansowanie otrzymują też wydawnictwa publikujące książki antysemickie oraz atakujące Unię Europejską" - napisała "GW".

Reklama

"Narodowy Instytut Wolności to trzy słowa i trzy nieprawdy"

Zdaniem posłanki Lenartowicz "Narodowy Instytut Wolności to trzy słowa i trzy nieprawdy". Ani narodowy, ani instytut, bo żadnej nauki w tym nie ma, ani wolności, bo preferuje, jak się okazuje, tylko swoich i to w nieprzejrzystych procedurach - powiedziała.

Podkreślała, że Narodowy Instytut Wolności został stworzony jako agencja do dystrybucji publicznych pieniędzy. To nie są partyjne pieniądze, a wszystko wskazuje na to, że są wedle klucza partyjnego dzielone - przekonywała Lenartowicz.

Reklama

Zwracamy się po raz kolejny do Najwyższej Izby Kontroli z wnioskiem o szczegółową kontrolę przede wszystkim pod kątem bezstronności kryteriów przyznawania dotacji, pod kątem ewentualnego ryzyka konfliktu interesów i wyeliminowania go w sposób jednoznaczny, zgodnie z interesem publicznym - powiedziała.

Niedopuszczalne jest, aby ci, co działają w tych organizacjach, sami sobie przyznawali milionowe dotacje - mówiła z kolei senator Sekuła.

W ubiegłym tygodniu o swoim wystąpieniu do NIK także w sprawie Narodowego Instytutu Wolności informowali posłowie KO Michał Szczerba i Dariusz Joński.

Reklama

NIW zaprzecza

Odnosząc się do wystąpienia posłów KO, NIW oświadczył w piątek na swojej stronie, że "nieprawdą jest, że +Narodowy Instytut Wolności jako instytucja nadzorowana przez wicepremiera, ministra kultury i sportu Piotra Glińskiego udziela dotacji subiektywnie wybranym organizacjom nacjonalistycznym i powiązanym z PiS+”.

Jak wskazano, nie istnieją postanowienia w regulaminach konkursów, które faworyzowałyby jakiekolwiek organizacje, a proces przyznawania dotacji w konkursach organizowanych przez Narodowy Instytut Wolności jest przejrzysty. "Każdy wniosek jest oceniany przez dwóch niezależnych ekspertów (a nie, jak twierdzą posłowie, przez +rady+ bądź +Radę NIW+) w pięciu kryteriach oceny merytorycznej (celowości, jakości, wpływu na beneficjentów, potencjału wnioskodawcy i poprawności finansowej), określonych w ustawie o Narodowym Instytucie Wolności" - napisano. Wyjaśniono, że "te projekty, które zostały ocenione najwyżej, otrzymują dotacje w ramach dostępnych środków, a procedura przyznawania dotacji jest identyczna jak w konkursach w dużych programach europejskich (np. Erasmus)".

"Każdy z ekspertów oceniających wnioski potwierdza, że nie wiążą go z ocenianą organizacją żadne związki osobiste czy zawodowe (brak konfliktu interesów). Listy ekspertów oceniających wnioski konkursowe w każdym z programów realizowanych przez NIW są upubliczniane zawsze po zakończeniu procedury naboru, oceny i ogłoszenia wyników" - napisano w oświadczeniu.

NIW poinformował ponadto, że od początku jego powstania (w 2017 r.) odbyły się 3 kontrole NIK; ostatnia zakończyła się w kwietniu 2021. "Każda z tych wielomiesięcznych weryfikacji potwierdziła, że Narodowy Instytut Wolności prawidłowo realizuje zadania publiczne i wydaje środki publiczne zgodnie z przepisami prawa" - podkreślono.