Grzegorz Schetyna w programie Tłit WP był pytany o ocenę czwartkowej sejmowej debaty nad przedłużeniem stanu wyjątkowego na wschodniej granicy. Przekonywał, że debata nie powinna wyglądać, tak jak wyglądała.
Tym niemniej, dodał, na temperaturę sporu wpłynęła sprawa imigranckich dzieci, których los jest nieznany i na pytania o które, przedstawiciele rządu nie chcieli odpowiadać.
Tymczasem, mówił Schetyna, sposób traktowania imigranckich dzieci to zawsze będzie symbol, który będzie "obrazem tego, w jaki sposób radzimy sobie z tym problemem w Polsce". Ten obraz nie może być rujnujący pozycję Polski - przekonywał.
Schetyna został zapytany, jak by się zachował jako szef MSWiA w obecnej sytuacji i czy wpuściłby do Polski np. matki z dziećmi.
Przede wszystkim w bardzo otwarty sposób komunikowałbym się z mediami w Polsce, żeby europejska opinia publiczna nie była wyłącznie epatowana zdjęciami, które wysyła do Europy reżim Łukaszenki - przekonywał.
Otworzyłbym więc możliwość obecności i kontroli (na granicy) ze strony polskich mediów. Z drugiej strony zaprosiłbym przedstawicieli agencji Frontex, żeby to nie była tylko nasza indywidualna sprawa - dodał.
Schetyna nie ufa Kamińskiemu
Przyznał, że nie ma zaufania do słów szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, że wśród imigrantów mogą być osoby podejrzewane o terroryzm.
Polacy boją się migrantów, wspierają tych, którzy gwarantują bezpieczeństwo granic, natomiast to epatowanie i pokazywanie przestępczego procederu oraz tego, że terroryści i zboczeńcy w tysiącach atakują wschodnią granice, jest oczywiście nieprawdziwe. Ma budować przekonanie w Polsce, że tylko rząd PiS jest w stanie sobie z tym poradzić, a to jest nieprawda - powiedział Schetyna.
Opozycja będzie wspierać wszystkie racjonalne zachowania, ale to nie jest indywidualna kwestia ministra Kamińskiego czy Straży Granicznej. My musimy być częścią polityki europejskiej, wtedy łatwiej nam będzie zagwarantować bezpieczeństwo granic i Polaków - dodał.
W czwartek późnym wieczorem za wyrażeniem zgody na przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni w części województw podlaskiego i lubelskiego, przy granicy z Białorusią - o co wnioskował prezydent Andrzej Duda - zagłosowało 237 posłów, przeciw było 179, od głosu wstrzymało się 31. Podczas debaty szef MSWiA Mariusz Kamiński ujawnił m.in., że w jednym z badanych telefonów zatrzymanych na granicy migrantów znaleziono numer osoby, która wedle baz naszych sojuszników przygotowywała zamach terrorystyczny na terenie UE i jest bojownikiem Państwa Islamskiego. Z kolei w telefonach czterech migrantów znaleziono kolekcję filmów i zdjęć dotyczących pedofilii i zoofilii.
Natomiast liczni przedstawiciele opozycji pytali podczas burzliwej debaty, co się stało z małymi dziećmi, zatrzymanymi przez Straż Graniczną w Michałowie i czy nie zostały wysłane z powrotem do lasu na granicy polsko-białoruskiej. Posłanka Magdalena Filiks (KO) trzymała przed mównicą zdjęcie jednego z dzieci podczas debaty.