W piątek na swoich mediach społecznościowych premier odpowiada na pytania internautów w formule Q&A.

Pierwszy z widzów zapytał szefa rządu o obecność Polski w Unii Europejskiej, a także o możliwość referendum w tej sprawie. To, co państwo od czasu do czasu słyszycie z ust naszych drogich posłów z Platformy Obywatelskiej o polexicie, to jest absolutny fake news, zupełne i całkowite kłamstwo - odpowiedział.

Reklama

Ogromna większość Polaków chce być w Unii Europejskiej. Nie ma żadnej, poważnej siły politycznej w Polsce, która by dzisiaj stawiała na jakikolwiek inny scenariusz - podkreślał.

Chce, żeby Polska była w Unii Europejskiej, ale żeby ona się liczyła, żeby nasz kraj, nasze państwo liczyło jak najwięcej w Unii Europejskiej i dlatego myślę, że tak powinniśmy na to patrzeć. Rola Polski w UE, jak największe znaczenie Polski w UE, a nie jakieś fikcyjne dywagacje dotyczące tego, czy Polska być w UE, czy nie - dodał Morawiecki.

Jak podkreślał premier, "nasze miejsce jest w sercu Europy, nasze miejsce jest w sercu Unii Europejskiej".

Premier: Na dopłaty do prądu dopuszczamy wydanie od 3 do 5 mld zł

Szef rządu był pytany też m.in. o kwestie zapowiadanych dopłat do cen energii elektrycznej w 2022 roku.

W przyszłym roku na dopłaty do prądu planujemy przeznaczyć co najmniej 1,5 mld zł. W swoich kalkulacjach, założeniach dotyczących przyszłorocznego budżetu dopuszczamy wydatki nawet między 3 a 5 mld zł - powiedział Mateusz Morawiecki.

Reklama

Według szefa rządu, nawet ta pierwsza kwota, czyli 1,5 mld zł pozwoli zamortyzować dla biedniejszych rodzin wzrost kosztów związanych z podwyżką cen prądu.

W piątek w wykazie prac legislacyjnych rządu opublikowano informację o projekcie noweli Prawa energetycznego oraz niektórych innych ustaw, który ma definiować ubóstwo energetyczne.

Projekt zakłada m.in. poszerzenie kręgu osób kwalifikujących się jako odbiorcy wrażliwi energii elektrycznej, zmienia też kryteria przyznawania dodatku energetycznego, jak również ma wprowadzić zakaz wstrzymania dostaw prądu dla takiej grupy odbiorców.

Nowe rozwiązania maja zacząć obowiązywać od nowego roku.

Premier: W ciągu dwóch lat wprowadziliśmy m.in. elektroniczną receptę i IKP

Podczas sesji pytań Q&A szef rządu był pytany, co możne zrobić rząd, aby zmniejszyć biurokrację w służbie zdrowia i odciążyć medyków. Zjawisko obciążenia medyków biurokracją jest grzechem służby zdrowia, w związku z czym, czymś, za co i ja biorę odpowiedzialność – powiedział Morawiecki. Premier dodał, że chce też pokazać, jak wiele już zostało zrobione.

Jakoś przez osiem lat rządów naszych poprzedników nie dało się zrobić elektronicznej recepty, elektronicznego skierowania, Internetowego Konta Pacjenta albo elektronicznego zwolnienia – przypomniał. W ciągu dwóch lat wprowadziliśmy wszystkie te zmiany, a do IKP dokładamy coraz to nowe funkcjonalności, które będą odciążały lekarzy i pielęgniarki, aby mogli się przede wszystkim poświecić się dobru pacjentów - tłumaczył.

Dalej będziemy zmierzać, aby poprzez elektronizację służby zdrowia, ale też badanie jakości obsługi i wsparcia pacjenta służba zdrowia się poprawiała - podsumował.

Morawiecki: Bardzo głęboko wierzę w to, co mówię

Premier został zapytany, czy wierzy w to, co mówi publicznie i czy jest manipulantem, czy zmanipulowanym.

Oczywiście bardzo głęboko wierzę w to, co mówię. Jest to dla mnie jeden z aksjomatów polityki. Prawda jako taka, której poszukujemy, do której dążymy jest ogromną wartością – odpowiedział szef rządu.

Jak podkreślił, nie czuje się przez nikogo zmanipulowany. Jestem absolutnie przekonany co do racji, co nie znaczy, że się nie mylę. Na pewno mi się to zdarza, na pewno zdarza mi się potykać, popełniać błędy. Któż ich nie robi – pytał retorycznie.

Dodał przy tym, że z tych błędów stara się wyciągnąć wnioski. Materia polityki jest ogromnie skomplikowana – tłumaczył, zastrzegając, że pozwala ona na pewna zmiany, ale pole manewru, swoboda działania jest bardziej ograniczona niż to się ludziom wydaje.

Jak najbardziej potwierdzam tutaj autonomiczność i przede wszystkim dobre intencje, głęboką wiarę w to, co robię. I wiarę w to, że dzięki temu, że pracujemy tak intensywnie nad poprawą losu Polaków, tak dużo udało się w ciągu ostatnich pięciu lat zrobić – podsumował.

Premier: Jesteśmy gotowi do nowelizacji konstytucji

Premier był podczas piątkowej sesji Q&A pytany, czy PiS zamierza rozmawiać z liderem PO Donaldem Tuskiem o zmianie konstytucji.

Co do nowelizacji konstytucji - jesteśmy gotowi do takiej nowelizacji, jednocześnie gwarantującej suwerenność Polski w jeszcze dalej posuniętym wymiarze, ponieważ niektórzy - ci zwłaszcza, którzy chcą pominąć role polskiej konstytucji, jak gdyby zapominają, jaką wartością jest nasza suwerenność - odpowiedział.

Dlatego jesteśmy gotowi do takiej dyskusji jednocześnie wskazując, że Polska jest suwerennym, wolnym, niepodległym krajem w UE i to ogromna wartość, której na pewno nie chcemy dać sobie odebrać - dodał premier.

Zresztą słyszymy coraz częściej z Europy Zachodniej, że Europa wtedy ma szanse przetrwać i być mocniejsza, jeśli będzie Europą ojczyzn i będzie się opierała o suwerenne państwa członkowskie - dodał premier.

Po raz kolejny podkreślał, że konstytucja "stoi najwyżej w hierarchii praw w porządku państw członkowskich UE".

Podczas konwencji krajowej PO we wrześniu lider ugrupowania zaproponował prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu wspólne przedsięwzięcie - zmianę art. 90 konstytucji i wpisanie, że dla wypowiedzenia umowy międzynarodowej potrzebna jest w parlamencie większość 2/3 głosów. Tusk ocenił, że "PiS i Kaczyński chcą wyprowadzić Polskę z UE", ale jeśli tak nie jest, to PiS powinien zgodzić się na jego propozycję zmiany w konstytucji.

W październiku klub KO złożył w Sejmie projekt zmian w konstytucji, który - jak mówił lider PO Donald Tusk - ma dać "żelazną gwarancję, że Polska pozostanie w UE tak długo, jak będą chcieli tego Polacy". Zgodnie z projektem, o ewentualnym wyjściu z Unii miałoby zdecydować referendum lub Sejm i Senat 2/3 głosów.

Premier: Spotkałem się z francuskimi przedstawicielami ws. energetyki jądrowej

Szef rządu poinformował, że w piątek spotkał się z francuską delegacją reprezentującą energetykę jądrową. Dodał, że pierwszy blok jądrowy w Polsce mógłby powstać najwcześniej w połowie lat 30-tych.

Inne z pytań dotyczyły budowy w Polsce elektrowni jądrowej.

Mateusz Morawiecki zaznaczył, że proces budowy takiej elektrowni to długotrwały proces, a po wybraniu już lokalizacji trzeba czekać na jej zbudowanie 13-15 lat. Pierwszy blok mógłby zatem stanąć w połowie lat 30-tych - zwrócił uwagę.

Premier dodał, że liczy na rozwój technologii SMR, czyli małych modularnych reaktorów, które mogłyby się wcześniej pojawić w kraju.

Szef rządu poinformował, że w piątek spotkał się z przedstawicielami francuskiej energetyki jądrowej.

W piątek spotkałem się z kierownictwem francuskiej energetyki atomowej z wysłannikami prezydenta Macrona. Z panem prezydentem Macronem bardzo intensywnie na ten temat rozmawiamy, ale są pewne warunki brzegowe takiej współpracy na przyszłość, o których też dzisiaj rozmawiałem - powiedział Morawiecki.

Francuska firma EDF poinformowała, że w środę złożyła polskiemu rządowi wstępną, niewiążącą ofertę na kontrakt obejmujący prace inżynieryjne, zaopatrzeniowe i budowę od 4 do 6 reaktorów z mocą zainstalowaną od 6,6 do 9,9 GWe w 2-3 lokalizacjach.

Premier: Zrobię wszystko, żeby zwiększyć patrole na granicy

Premier podczas piątkowej sesji Q&A na Facebooku był pytany przez internautów, czy decyzja o murze na granicy została podjęta, ponieważ takie rozwiązanie sprawdza się w innych krajach, czy rząd chce sobie "podbić słupki w sondażach".

Robimy to wyłącznie po to, żeby zabezpieczyć się w dłuższej perspektywie przed szantażem migracyjnym, w tym przypadku ze strony pana (prezydenta Białorusi, Alaksandra) Łukaszenki i jego mocodawcy z Moskwy, czyli pana prezydenta (Rosji, Władimira) Putina - zapewnił Morawiecki.

Jak podkreślił, Polska nie chce być przedmiotem szantażu. Nie chcemy, żeby ci ludzie, biedni skądinąd, będący przedmiotem instrumentalizacji ze strony Łukaszenki, byli ściągani na Białoruś tylko po to, aby przypuszczać szturm migracyjny na polską granicę - dodał.

Chcemy tę granicę zabezpieczyć raz, a dobrze, stąd przyjęta ustawa przez rząd, stąd rozwiązania, które zaproponowaliśmy i przystępujemy do ich realizacji tak, aby reżim Łukaszenki wiedział, że nie damy się zaszantażować - powiedział.

Zapowiedział też, że "zrobi wszystko, żeby zwiększyć patrole na granicy, żeby wszyscy ci, którzy znajdą się w trudnych warunkach, żebyśmy mogli im pomóc, żebyśmy uratowali ich życie i robimy codziennie".

Premier: Pieniądze, które się Polsce należą, prędzej czy później do Polski trafią

Jeśli dopływ pieniędzy z UE dla Polski z Krajowego Planu Odbudowy zostanie wstrzymany - to czy nie należałoby odpowiedzieć na zasadzie "klin klinem", pozwalając na zalanie Zachodu Europy "falą uchodźców" - to także jedno z pytań, które padło w piątek wieczorem.

Ja uważam, że taka zasada "oko za oko, ząb za ząb" niczego dobrego nie przynosi, że powinniśmy rozmawiać, uzgadniać, dyskutować. Uważam, że to nie jest budżet, który mógłby być elementem szantażu i - jak pewnie obserwatorzy sceny politycznej zauważają - takim szantażom nie ulegam i jestem przekonany, że te pieniądze, które się Polsce należą, prędzej czy później do Polski trafią - powiedział szef rządu. Podkreślił jednocześnie, że Polska zamierza pilnie strzec granicy z Białorusią.

Inny z widzów sesji zapytał premiera, czy Polska podpisała się pod KPO innych państw europejskich, w kontekście doniesień mówiących, że Holandia nie zamierza podpisywać się pod naszym. To bardzo ważne i priorytetowe, aby wezwać Komisję do niezatwierdzenia polskiego planu naprawy – mówił cytowany przez "Rzeczpospolitą" premier Holandii Mark Rutte podczas wtorkowej debaty w holenderskim parlamencie.

Rzeczywiście Holandia czy premier Rutte zachowuje się w sposób skrajnie nieodpowiedzialny, grożąc takim szantażem. My staramy się pracować w ramach dialogu, natomiast, jeśli będziemy zmuszeni do ostrych działań po naszej stronie, to oczywiście będziemy również do nich gotowi - odpowiedział na to pytanie Morawiecki.

Jak mówił premier, "jeśli będą jakieś próby przeciągania na skutek różnego rodzaju sztuczek, gróźb, szantażu, to my będziemy te projekty - projekt po projekcie - starali się finansować, refinansować dzięki solidnemu stanowi finansów publicznych Polski z zasobów krajowych".

Morawiecki w tym kontekście mówił o ogłoszonym przez rząd projekcie budowy dróg krajowych i autostrad, który - jak podkreślał - "bez części utrzymaniowej opiewa na kwotę 291 mld, a z kwotą utrzymaniową - znacznie sięga 350 mld zł". Przekonywał, że w 2015 r. ten program "bez zabezpieczonego finansowania wynosił nieco poniżej 115-120 mld zł".

Przy czym tamten program opierał się w ok. połowie 45-50 proc. na środkach zewnętrznych, europejskich. Tymczasem nasz program, ten trzy razy większy program, opiera się w 80 proc., a nawet więcej na środkach krajowych. To pokazuje, że Polska stała się państwem, który czerpie swój potencjał wzrostu z czynników coraz bardziej wewnętrznych, endogennych, a nie tylko zewnętrznych, co mnie bardzo cieszy - dodał premier.

Co nie znaczy, że my odpuścimy to, co w wyniku negocjacji budżetowych Polska wynegocjowała i będziemy oczywiście walczyć o swoje w najróżniejszy sposób - podkreślił szef rządu.

Premier: Teraz widać, że mieliśmy rację walcząc z Nord Stream 2

Szef rządu odniósł się również do niepokojącej sytuacji, jaka powstała w Europie w związku z bardzo wysokimi cenami gazu i energii elektrycznej.

Zwrócił uwagę, że ta sytuacja wiąże się m.in. z gazociągiem Nord Stream 2 i pokazuje, że Polska miała rację walcząc z jego budową. Ten gazociąg północny nie został zablokowany, my o to walczyliśmy niestety z niewielkim wsparciem krajów zachodniej Europy. Ze wsparciem USA do pewnego czasu, kiedy prezydent Biden (Joe Biden prezydent USA - PAP) nie przestawił wajchy o 180 stopni. Ubolewam w związku z tym, że ten gazociąg najprawdopodobniej zacznie funkcjonować, bo on już dzisiaj jest elementem szantażu Rosji, szantażu Gazpromu w jawny i perfidny sposób przeprowadzanego wobec całej UE - powiedział premier.

Mateusz Morawiecki dodał, że już dzisiaj jesteśmy ofiarą Nord Stream 2 przed czym Polska przestrzegała i dzisiaj ma gorzką satysfakcję z tego powodu.

Według premiera ta sytuacja jest ogromnym wyzwaniem dla całej UE dodając, że jest to też element wspólnotowej polityki klimatycznej, nad którą trzeba obecnie się zastanowić. Zdaniem szefa rządu nie może ona uderzać w najuboższych, w gospodarstwa domowe, ani powodować utraty konkurencyjności polskiej gospodarki.