Na początku stycznia Paweł Kukiz powiedział PAP, że jego ugrupowanie ma gotowy wniosek w sprawie powołania komisji śledczej w sprawie podsłuchów w latach 2007-2021. Aby wnieść projekt uchwały o powołaniu komisji śledczej należy zebrać podpisy co najmniej 46 posłów. W środę Kukiz powiedział, że projekt uchwały miałby objąć także lata 2005-2006, co - jak dodał - skłoniło PSL do wsparcia. Deklaracje ws. poparcia zadeklarowali także politycy Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Konfederacji.

Reklama

Banaś o komisji śledczej ws. Pegasusa

Szef NIK pytany w Polsat News, czy powołanie komisji śledczej jest potrzebna, odpowiedział: Uważam, że jak najbardziej. W tej chwili mamy taką sytuację, że właściwie każdy obywatel czy polityk może być inwigilowany, a nad tym nie ma żadnej praktycznie kontroli właściwych organów, więc trzeba tę sprawę wyjaśnić, abyśmy się czuli bezpieczniej i rzeczywiście były tu przestrzegane prawa człowieka - podkreślił.

Dopytywany, kto na takiej komisji może bardziej stracić - PiS czy PO, stwierdził, że "tu chodzi o interes obywateli i zwykłych ludzi". Musimy się czuć bezpieczniej i naprawdę, jeżeli mamy żyć w kraju demokratycznym i praworządności, to nad służbami specjalnymi musi być podjęta właściwa kontrola - wskazał.

Banaś zadeklarował, że na takiej komisji by się stawił. - Jest to w interesie obywateli i państwa polskiego - stwierdził.

Kaczyński zostanie wezwany?

Banaś był pytany również o kwestię wezwania do złożenia wyjaśnień przed NIK wicepremiera ds. bezpieczeństwa, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w związku z zapowiedzianą pilną kontrolą dot. nadzoru nad służbami specjalnymi. - To nie ja będę wzywał. Kontrolę prowadzą kontrolerzy, ja tylko podejmuję decyzję o rozpoczęciu kontroli. W tym wypadku sprawa jest na tyle poważna, że zleciłem przygotowanie tematyki kontroli i podjęcia jej w najbliższym czasie - powiedział szef NIK. Dodał, że gdy kontrola zostanie rozpoczęta, to "na pewno kontrolerzy wezwą Jarosława Kaczyńskiego do złożenia wyjaśnień choćby z tego powodu, że jest obecnie wicepremierem odpowiedzialnym za bezpieczeństwo".

Banaś podkreślił, że każdy ma obowiązek stawić się na wezwanie NIK w celu złożenia wyjaśnień. - Wszyscy jesteśmy równi wobec prawa, dotyczy to również pana premiera - zauważył.

Reklama

Szef NIK był też pytany o swoje osobiste stosunki z prezesem PiS. - Nie mam żadnego żalu, z nikim wojny nie toczę, nie stosuję tutaj żadnej zemsty. Wypełniam swoje ustawowe obowiązki - zadeklarował. - Jestem państwowcem, dla mnie liczy się interes obywateli i państwa polskiego. Taka jest rola NIK - mówił Banaś.

Przedstawiciele PiS zapowiedzieli, że nie poprą propozycji powołania sejmowej komisji śledczej w tej sprawie. Według rzecznika rządu Piotra Müllera, komisja nie byłaby w stanie wyjaśnić jakichkolwiek wątpliwości. Sceptycyzm wobec tego pomysłu wyraził też w czwartek szef klubu PiS Ryszard Terlecki. Jego zdaniem, powołanie takiej komisji śledczej to "teatrzyk".

W Senacie od zeszłego tygodnia działa komisja nadzwyczajna (bez uprawnień śledczych), która także wyjaśnia przypadki nielegalnej inwigilacji z użyciem oprogramowania Pegasus.

Według ustaleń działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, senator KO Krzysztof Brejza był inwigilowany za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus. Do telefonu Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r. Polityk był wówczas szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi. Wcześniej Citizen Lab informowała, że inwigilowani za pomocą Pegasusa mieli być także adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek.

Przedstawiciele rządu wielokrotnie zapewniali, że żadna służba w tej sprawie nie złamała prawa, a kontrola operacyjna - jeśli była podejmowana - była prowadzona legalnie. Z kolei prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński mówił w tygodniku "Sieci", że powstanie i używanie Pegasusa jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia - powiedział. Zapewnił jednak, że nie był on używany wobec opozycji.