Schetyna przekonywał w TVN24, że bez współpracy prezydentów miast, starostów, burmistrzów z przedstawicielami urzędów wojewódzkich, nie poradzimy sobie z kryzysem, związanym z napływem do Polski uchodźców z Ukrainy. Jego zdaniem, powinny zostać powołane wspólne rządowo-samorządowe sztaby antykryzysowe.
Nad stołami z nazwami miast, gdzie są relokowani uchodźcy powinni się pochylać wojewodowie i samorządowcy. Skutecznie sobie z tym nie poradzimy, jeśli to nie będzie koordynowane - podkreślił Schetyna.
Powtórka z 2015?
Polityk Platformy został też zapytany, czy Polska powinna wystąpić do państw UE o wznowienie systemu relokacji, podobnego do tego z 2015 roku.
Na poziomie Komisji Europejskiej musimy to zrobić. Polski komisarz już powinien o tym mówić, podobnie polski premier na Radzie Europejskiej. Potrzebujemy solidarności, tak jak w 2015 roku potrzebowali jej Grecy czy Włosi. Dziś sytuacja jest bardzo podobna, a skala być może większa - powiedział Schetyna, który w 2015 roku było ministrem spraw zagranicznych.
W 2015 r. w odpowiedzi na kryzys migracyjny Rada UE przyjęła dwie decyzje, które miały wesprzeć Włochy i Grecję w obliczu masowego napływu migrantów. Chodziło o relokację z tych państw najpierw 40 tys., a potem 120 tys. osób ubiegających się o ochronę międzynarodową. Polska najpierw zgodziła się na przyjęcie niewielkiej grupy uchodźców, a następnie po zmianie władzy odmówiła ich przyjmowania. Podobnie zrobiły Czechy i Węgry. Te trzy kraje argumentowały, że wykonanie decyzji zagrażałoby realizacji przez nie ich obowiązków, dotyczących utrzymania porządku publicznego i bezpieczeństwa wewnętrznego.