Jabłoński w piątek w programie I Polskiego Radia był pytany o komentarze opozycji, krytykującej nieobecność przedstawiciela Polski wśród przywódców Francji, Niemiec, Włoch i Rumunii, którzy zadeklarowali w Kijowie poparcie dla kandydatury Ukrainy na członka UE, a także o sformułowane w niemieckich mediach przypuszczenie, że wizyta mogła służyć nakłanianiu prezydenta Wołodymyra Zełenskiego do negocjacji z Rosją.
Wiceminister przypomniał, że premier Mateusz Morawiecki i wicepremier Jarosław Kaczyński pojechali do Kijowa z szefami rządów Czech i Słowenii w marcu, kiedy rosyjskie wojska oblegały ukraińską stolicę, a dwukrotnie w Kijowie przebywał prezydent Andrzej Duda.
Wyjaśnienia wiceszefa MSZ
Jak dodał, polski premier wzywał przywódców Francji i Niemiec, by odwiedzili Ukrainę. Opozycja wtedy również nas krytykowała, mówiąc, że te wizyty to pusty gest, że to nie ma żadnego znaczenia - powiedział Jabłoński.
Nie pojechaliśmy akurat tym razem z przywódcami Niemiec i Francji, także po to, żeby nie być w jakimś stopniu włączeni w być może pewne ustalenia, które nie są korzystne dla Ukrainy - podkreślił. "Jeżeli Polska miałaby odgrywać rolę wyłącznie żyranta takich negocjacji, które są dla Ukrainy niekorzystne, to my się nie będziemy nigdy w takie formaty włączali" – zapewnił.
W czwartek w Kijowie przebywali prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Olaf Scholz, premier Włoch Mario Draghi oraz prezydent Rumunii Klaus Iohannis. Przywódcy poparli przyznanie Ukrainie statusu państwa kandydującego do UE.
Przewodniczący PO Donald Tusk ocenił, że deklaracja poparcia unijnych aspiracji Ukrainy "to przełom". Szkoda, że bez nas – dodał we wpisie na Twitterze. Według szefa PO Polska powinna była być jednym z głównych uczestników tego wydarzenia.
B. szef Platformy Grzegorz Schetyna ocenił, że "po oczach bije nieobecność Morawieckiego i faktyczny koniec Trójkąta Weimarskiego" oraz że "PiS prowadzi niepotrzebnie antyunijną politykę zagraniczną". Wpis Schetyny skomentował premier Morawiecki. Gdy pojechaliśmy jako pierwsi do ostrzeliwanego Kijowa, to mówili, że niepotrzebnie. Gdy przeprowadziliśmy pierwsze konsultacje międzyrządowe – mówili, że to bez sensu. Gdy trzy miesiące po naszej wizycie pojechali inni, to pytają dlaczego nas tam nie ma - napisał.