Kaczyński pytał, kto może uwierzyć, że w Polsce jest dyktatura, jeśli część władzy państwowej poprzez samorządy jest w rękach opozycji, opozycja "ma zdecydowaną przewagę w mediach", "jest w parlamencie i nieustannie zapowiada, że wygra wybory i przejmie władzę". - Gdzie jest dyktatura, którą można obalić przy pomocy wyborów? Gdzie jest dyktatura, która toleruje opozycję, jeszcze do tego tak agresywną, totalną, niebywale wręcz niekulturalną? - pytał.

Reklama

- W Polsce, szanowni państwo, mamy demokracje i sądzę, że jedną z najlepiej funkcjonujących, i najdalej idących demokracji w całej Europie i w świecie - podkreślił Kaczyński. - Oczywiście, za czasów rządów naszych poprzedników też nie było dyktatury, ale dużo do niej było bliżej niż dzisiaj - dodał.

Według Kaczyńskiego "wtedy wszystkie media były w gruncie rzeczy w jednym ręku", a w samorządach "zabroniono współpracy" z PiS. - Nam często mówiono: wygrajcie wybory, to wtedy będziecie mogli coś zrobić, rządzić, o czymś decydować. Jak żeśmy wygrali, to się okazało, że możemy decydować, ale tylko za ich zgodą. Czyli nowy rodzaj demokracji: opozycja rządzi, ci, co przegrali, to rządzą - powiedział.

Reklama

- To są wszystko absurdy, ale niestety, w Polsce wielu ludzi w te absurdy wierzy - dodał.

Nie tylko wydatki na armię

Kaczyński mówił także o bezpieczeństwie Polski i Polaków. Podkreślił, że chodzi mu nie tylko o zwiększenie wydatków na armię. - Myśmy te wydatki zwiększyli od razu, kiedy doszliśmy do władzy i zaczęliśmy armię odbudowywać. Ona już (wcześniej) została zredukowana do takiej wielkości, że była mniejsza niż policja; to się nigdy przedtem w Polsce nie zdarzało. Była mniej liczna, na jednym dużym stadionie można było całe wojsko umieścić. Dzisiaj już chyba takiego stadionu w Polsce i chyba w Europie nie ma - powiedział.

Zaznaczył, że obecne działania, w tym przyjęcie ustawy o obronie ojczyzny, to "tylko początek drogi". Przekonywał, że sukcesywne zwiększenie liczebności polskiego wojska nie było odpowiedzią na wojnę w Ukrainie, bo proces ten rozpoczął się dużo wcześniej niż ona wybuchła.

Reklama

Kaczyński podkreślał, że w ustawie o obronie ojczyzny są przewidziane wydatki na poziomie 3 proc. PKB na zbrojenia już od przyszłego roku. - Ale to dojdzie do znacznie większej liczby, sądzę, że do 5, dlatego że my musimy mieć takie wojsko, które będzie w stanie odstraszyć Rosjan. Bo my chcemy żyć w pokoju, chcemy się rozwijać, chcemy wykorzystać tę historyczną szansę, żeby w końcu być na poziomie Zachodu, a może z czasem - jak się na przykład Irlandii udało - wyjść tam na czoło, ale to jest już nieco dalsza perspektywa - oświadczył.

- Ale aby to się mogło dziać, nie może tu być wojny, oczywiście nie może być okupacji, czyli tego, co widzimy na Ukrainie. A jeżeli ktoś sądzi, że to sojusznicy nas obronią, to mnie najbardziej bawią ci, którzy mówili do niedawna z całą powagą "Niemcy nas obronią". Czym? Ale proszę państwa, Amerykanie też nas nie obronią, jeśli my sami nie będziemy się bronić. A na to trzeba mieć silną armię. Ale to nie jest wszystko, armia jeszcze musi chcieć walczyć - dodał prezes PiS.

Podkreślał, że "gdyby armia ukraińska nie chciała walczyć, gdyby przez te lata tam panował taki nastrój jak w Polsce, propaganda wstydu czy pedagogika wstydu, gdyby ciągle obrzydzano Polskę Polakom, gdyby panowała w wielu środowiskach ojkofobia, czyli nienawiść do własnej ojczyzny, gdyby jak dla niektórych - bardzo wpływowych, nielicznych, ale bardzo wpływowych - środowisk samo słowo "naród" było nie do przyjęcia (...) to gdyby na Ukrainie tak było, to jej obrona pewnie by parę dni trwała".

- Dlatego, my to wszystko musimy zmienić, my to odrzucamy, to wywołuje wściekły opór drugiej strony, szczególnie jeśli chodzi o sferę szkół, są naciski z zewnątrz - mówił.

- Polska ma szansę jeżeli będziemy umacniać, a tam gdzie trzeba odbudowywać polski patriotyzm. Tylko Polska silna - i swoją armią i swoim patriotyzmem - będzie przeciwnikiem nie do zaatakowania. Oczywiście silna także swoimi sojuszami, ale wtedy one będą realne i to też jest nasz cel. Cel, którego nasi przeciwnicy na pewno nie podzielają - powiedział prezes PiS.

"Stoimy przed wyborem między interesem narodowym a interesem grupy, która oszalała z nienawiści"

- Nasz plan dla Polski jest planem wynikającym z najoczywistszych przesłanek. Tym kierował się mój śp. brat w polityce zagranicznej, która zmierzała do tego, żeby pozycja Polski rosła; w polityce wewnętrznej, gdzie odbudowywał pamięć historyczną, odbudowywał także pamięć o "Solidarności", bo i o niej już też zapomniano - mówił Kaczyński.

Dodał, że "w ramach swoich możliwości - bo większość czasu jego prezydentury przypadła na rządy Platformy Obywatelskiej - czynił wszystko, żeby podtrzymywać polski patriotyzm". - Żeby Polska polityka zagraniczna służyła okiełznaniu rosyjskiego niebezpieczeństwa - podkreślił.

W ocenie prezesa PiS "druga strona miała inne przekonania". - To były takie przekonania, że pan minister spraw zagranicznych Rosji bywał na spotkaniu polskich ambasadorów, na takiej wewnętrznej odprawie. Tutaj człowieka numer dwa w Moskwie, niejakiego (Nikołaja) Petruszewa, sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego - tam jest to niezwykle ważny organ, ważniejszy znacznie niż rząd - przyjmowano tutaj, można powiedzieć bardzo serdecznie, u prezydenta (Bronisława) Komorowskiego i w innych miejscach, gdzie doszło do koordynacji nawet działalności służb specjalnych - mówił Kaczyński.

Zaznaczył, że "to są objawy polityki, która była podporządkowana w gruncie rzeczy jednemu celowi. W gruncie rzeczy chodziło o karierę jednego człowieka. Oczywiście z tą karierą były związane także szersze plany polityczne. Chodziło o to, żeby ten pan przewodniczący, który wczoraj wyłożył nam, jak bardzo nas nienawidzi i jak bardzo nas będzie niszczył, został kimś bardzo ważnym w Unii Europejskiej".

Zdaniem prezesa PiS była to "swego rodzaju prywatyzacja polityki kilkudziesięciomilionowego państwa". - Niebywałe zjawisko, ale tak to rzeczywiście wyglądało. Naprawdę, my polityki nie prywatyzujemy w żadnym stopniu. Realizujemy po prostu nasz interes narodowy. Sądzę, że go dobrze rozumiemy - mówił.

- Dzisiaj stoimy przed takim wyborem: albo polityka interesu narodowego, interesu wspólnoty, interesu wszystkich grup społecznych i wszystkich regionów, albo też polityka partykularnego interesu pewnej grupy, która po prostu oszalała z nienawiści, bo straciła władzę. Ale przede wszystkim to jest polityka, która ma służyć innym. Ma służyć różnego rodzaju albo partykularnym grupom interesów w Polsce, ale co gorzej, także tym zewnętrznym - powiedział Kaczyński.

"Chcemy mieć 500 HIMARSÓW"

Kaczyński zapowiedział rozbudowę armii i zwiększenie polskiego uzbrojenia. Jak podkreślił, "chcemy mieć 500 HIMARSÓW, czyli więcej niż dotychczas wyprodukowano w Stanach Zjednoczonych". - Tam dotychczas wyprodukowano ponad czterysta. Chcemy mieć 6-7 brygad HIMARSÓW, co najmniej 6, a może i 7 pełnych dywizji a wiec czterobrygadowych, w których każda brygada będzie liczyła po 4 bataliony - wyjaśnił Kaczyński.

Zaznaczył, że chce, aby Polska miała "wielką liczbę Krabów - tych polskich i tych, które trzeba będzie kupić w Korei, bo polski przemysł nie będzie w wstanie takiej liczby wyprodukować".

Zapowiedział, że Polska "będzie chciała mieć także dużo czołgów, sprzętu rozpoznawczego - samolotów, oczywiście dronów rozpoznawczych i bojowych oraz amunicji krążącej". To jak ocenił, "doprowadzi naszych potencjalnych przeciwników do przeświadczenia, że nie warto nas atakować".

Prezes PiS podkreślił, że "bronić się trzeba na granicy, a nie na Wiśle". - Gdybyśmy chcieli - jak nasi poprzednicy - bronić się na Wiśle, to byśmy miliony Polaków wydali na taki los, jaki spotkał mieszkańców Buczy - ocenił Kaczyński.

Wyjaśnił, że rząd PiS odrzucił ideologie liberalne, zamknięte formuły ideologiczne. - Kierujemy się doświadczeniem i zdrowym rozsądkiem. Nie byliśmy i nie jesteśmy przeciwko prywatyzacji, ale jak zobaczyliśmy, jak ona wyglądała za czasów liberałów, to tego nie chcemy - oświadczył szef PiS. Zwrócił uwagę, w momencie kryzysu okazuje się, że kapitał ma narodowość.

Stwierdził, że "nigdy w historii ten, kto został zdominowany, na tym skorzystał". - My nie możemy dać się zdominować, a partie, z którymi walczymy, są gotowe doprowadzić do tego, żeby Polska była krajem zdominowanym - ostrzegł prezes PiS.

Ocenił, że w Unii Europejskiej dominującą rolę odgrywają obecnie Niemcy. - Niemcy i Francja używają UE, jako szczudeł, żeby być więksi, niż są faktycznie - powiedział prezes PiS.

Przyznał, że choć Niemcy w Europie są gospodarczo najsilniejsze, to w porównaniu z potęgami światowymi są słabe. - W porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi to zaledwie 1/5 tego kraju; jeśli chodzi o siłę nabywczą to Niemcy stanowią może 1/6 Chin czy połowę Indii. I mniej niż Japonia" - ocenił. "Mówienie o Niemcach, jako o światowym mocarstwie to żart - dodał.

Jak podkreślił, "chciałbym, żeby Unia Europejska była wielkim mocarstwem opartym o suwerenne państwa".

"Będziemy nieustanie wspierali samorządy w różnych inwestycjach"

Kaczyński podczas spotkania z mieszkańcami Kielc był pytany, w jaki sposób region świętokrzyski może zyskać na realizacji programów rządowych. Szef PiS wskazał, że w ramach rządowych programów m.in. Programu Inwestycji Strategicznych do województwa świętokrzyskiego w ostatnich latach trafiło łącznie około dwóch mld złotych. - Województwo świętokrzyskie może skorzystać na polityce rządu PiS pod każdym względem. Będziemy nieustanie wspierali samorządy w różnych inwestycjach - powiedział prezes PiS.

Wskazywał, że dzięki wsparciu rządu rozwijana jest np. sieć dróg publicznych. - Inwestycje drogowe, które ciągle trwają, uatrakcyjniają te tereny, jeżeli chodzi o kwestie inwestycje, ale także np. kwestie związane z turystyką - mówił prezes PiS.

W ocenie Kaczyńskiego województwo będzie mogło zyskać także na proponowanych przez rząd zmianach w zakresie gospodarki rolnej. Wskazał przy tym, że większe wsparcie zostanie skierowane do małych gospodarstw rolnych, które - jak podkreślił - dominują w regionie świętokrzyskim. - Przy tych wszystkich możliwych dopłatach, które są większe niż były przedtem i przy Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich, można doprowadzić do takiej sytuacji, że duża część małych gospodarstw może zacząć normalnie funkcjonować. To też jest szansa dla pewnej części mieszkańców - mówił Kaczyński.

Dodał, że rząd wywalczył utrzymanie unijnego programu wsparcia Polskich Wschodniej. - Program nie tylko nie został zlikwidowany, ale został utrzymany, a następnie jeszcze w ciężkim boju powiększony do 2,6 mld euro, czyli więcej niż 11 mld złotych. Znacząca część pójdzie tutaj, też będzie to możliwość wsparcia dla różnych przedsięwzięć - zaznaczył.

Kaczyński wskazywał, że w związku z agresją Rosji na Ukrainę, większe środki będą przeznaczane na rozwój polskiej armii. Zyskają na tym takie zakłady Mesko w Skarżysku-Kamiennej, produkujące m.in. zestawy rakietowe Piorun. - Mesko będzie miało nieporównanie więcej zamówień niż ma. Bo już w tej chwili, w niektórych obszarach, ma trzy razy więcej niż przedtem i bardzo szybko zwiększa produkcję - zaznaczył.

Agnieszka Ziemska, Marcin Chomiuk, Magdalena Gronek, Wiktor Dziarmaga