Podczas spotkania z mieszkańcami Bielska Podlaskiego Jarosław Kaczyński nawiązał do sprawy walki z tzw. luką vatowską. - Nasi poprzednicy przy władzy mieli taki obyczaj, dosyć dziwny, dzisiaj często wyśmiewany, ale tylko przez część mediów, (by mówić) że wszystko jest niemożliwe, że "nie ma i nie będzie, nie ma guzika do naciskania", że krótko mówiąc państwo być może i by chciało, ale nic nie może. A cała ta niemożność wynikała z tego, że Polska była po prostu na gigantyczną skalę okradana, na dziesiątki i więcej niż dziesiątki miliardów złotych i myśmy to po prostu okiełznali. Myśmy wprowadzili taki przepis, że fałszowanie faktur i fałszowanie pieniędzy to jest takie samo przestępstwo - powiedział prezes PiS.

Reklama

Dodatkowo - mówił - za rządów PiS wprowadzono też metody, które ułatwiły wykrywanie przestępstw vatowskich i zorganizowano właściwą do tego służbę, czyli KAS. To wszystko - jak przekonywał - razem wziąwszy przyniosło efekt w postaci zmniejszenia luki vatowskiej i dotyczącej paliw z ok 30 proc. do 4,3 proc.

"Taki jeden opowiada o czymś strasznym"

- Krótko mówiąc, jeśli dzisiaj ktoś, a był dzisiaj taki jeden, opowiada o czymś strasznym, czyli o 17 mln zarobionych przez jakichś 40 naszych radnych - ja oczywiście sprawdzę tę sprawę, nie lekceważę tego w żadnym wypadku, w ciągu dwóch lat zdaje się, to w porównaniu z tym rabunkiem, na który oni się zgadzali - to to jest jakby porównać Giewont z główką od szpilki. Nawet gdyby przyjąć, że te ich zarobki były nielegalne. Tego ja nie wiem, ale na chwilę teoretycznie to przyjmuję, choć sądzę, że były legalne, chociaż być może były nadmierne - powiedział.

Reklama

Kaczyński zaznaczył, że nie zamierza takich spraw bronić. - Ale chcę powiedzieć, że to nie jest tak, że oni nie mogli zrobić tego, co myśmy zrobili. A dlaczego tego nie chcieli? Mam nadzieję, że kiedyś nie historycy, ale prokuratorzy to ustalą - dodał prezes PiS.

W sobotę konwencji Platformy Obywatelskiej w Radomiu jej lider Donald Tusk mówił m.in. o inflacji i drożyźnie. - Mówi się mądrze o impulsach proinflacyjnych (...) Mówię o premierze, o Kaczyńskim, o Glapińskim, tu już się dość dawno przyzwyczailiśmy, że oni się modlą naprawdę o duże pieniądze dla siebie, to już wiemy od lat. Ale wiecie co? Ja przypomniałem sobie przed naszym spotkaniem, taki mały artykulik w "Super Expressie" z 2017 roku. I tam była informacja tak naprawdę szokująca - oni (dziennikarze "SE") wybrali sobie jako przykłady 40 radnych z PiS-u. Nie ministrów, nie prezesów - radnych, którzy zalęgli się w spółkach i podspółkach skarbu państwa. I w latach 2016/17 40 tych radnych zarobiło w tych spółeczkach 17 mln zł. To nie jest populizm: jednym z najpoważniejszych impulsów proinflacyjnych jest legion - 1000, 10 000, 50 000 działaczy PiS-owskich, aktywistów PiS-owskich, którzy zalęgli się w spółkach skarbu państwa, w różnych urzędach i doją Polskę zupełnie bez opamiętania, bez litości - mówił lider PO.