Celowe opuszczenie słowa "oraz", może więc ocalić resort skarbu przed zarzutem łamania unijnego prawa, które zabrania dyskryminacji pewnej grupy osób ze względu na przynależność państwową. Ale dużo groźniejsze może się okazać dla samego skarbu. Skala niemieckich roszczeń może być bowiem ogromna.

Reklama

>>>Zobacz, ile odzyskają wywłaszczeni w PRL

W całej sprawie chodzi o drobną z pozoru zmianę w ustawie reprywatyzacyjnej. W pierwszej wersji projektu można było przeczytać, że "zadośćuczynienie przysługuje osobom fizycznym, które w chwili nacjonalizacji: 1. były właścicielami lub współwłaścicielami nieruchomości oraz 2. były obywatelami polskimi. W nowej wersji z projektu zniknęło słówko "oraz", co może prowadzić do tego, że prawnicy w tym miejscu zastosują wykładnie "lub".

Takiego zdania jest cytowany w "Naszym Dzienniku" prawnik Stefan Hambura. Brak słowa "oraz" może otworzyć furtkę dla obywateli Niemiec. Zgodnie z nią z korzystną dla nich wykładnią będą także mogli domagać się zadośćuczynienia.

Reklama