Deklaracja Unii Europejskiej, którą poparliśmy, zawiera apel, by "zostały podjęte wszelkie działania dla wyrównania skutków godnego potępienia przejęcia mienia, jak konfiskata czy wymuszona sprzedaż, co było częścią prześladowań tych niewinnych ludzi, których przytłaczająca większość zginęła, nie pozostawiając potomków".

Reklama

>>>Rząd Tuska śpieszy się z oddaniem majątku

Deklaracja co prawda nie jest prawnie zobowiązująca. Jednak z inicjatywy Unii zostanie w Pradze powołany Europejski Instytut Dziedzictwa Szoah, który zajmie się monitorowaniem stanu zwrotu mienia ofiar Holokaustu. Placówka ma w ciągu roku opracować zalecenia, w jaki sposób powinien zostać przeprowadzony zwrot zabranego mienia.

"Polska podjęła bardzo konkretne zobowiązania przyjęcia ustawy o zwrocie prywatnej własności, która obejmie nie tylko majątek przejęty w okresie komunistycznym, ale także Holokaustu" - przypomniał w Pradze Stuart Eizenstat, były zastępca sekretarza stanu USA i szef amerykańskiej delegacji. "My już dłużej czekać nie możemy. Ostatni ludzie, którzy przeżyli Holokaust, są bardzo starzy" - podkreślał Yehuda Evron, przewodniczący amerykańskiego Holocaust Restitution Committee.

Reklama

O to, kiedy ostatni żyjący jeszcze polscy Żydzi, którzy zdołali uratować się z Zagłady, otrzymają rekompensatę za swoje mienie, pytał w Pradze Eizenstat. Ale Władysław Bartoszewski nie potrafił podać żadnych dat. "Nie można mówić o terminach, jeżeli nie wiadomo, kiedy Sejm otrzyma od rządu projekt ustawy" - przyznaje profesor w rozmowie z DZIENNIKIEM.

A jeszcze niedawno szybkie rozwiązanie problemu wydawało się możliwe. "Chcę podkreślić z całą mocą, że mój rząd doprowadzi w najbliższych miesiącach do sfinalizowania procesu legislacji, który zakończy bardzo trudny i bolesny problem reprywatyzacji" - obiecywał w czasie wizyty w Izraelu w kwietniu zeszłego roku Donald Tusk. "Nie ma nic gorszego, niż powiedzieć słowo "oddam" i nie móc oddać" - dodał na wspólnej konferencji prasowej z ówczesnym premierem Izraela Ehudem Olmertem.

Jednak półtora roku później założenia ustawy są wciąż na bardzo wstępnym etapie. "W zeszłym tygodniu po raz trzeci ten projekt wyszedł z ministerstwa i jest w konsultacjach w podkomitetach Rady Ministrów. Poprzednio dwukrotnie był do nas odsyłany" - tłumaczy rzecznik resortu skarbu Maciej Wewiór.

Reklama

Wewiór nie chce mówić o przyczynach zwłoki. Przyznaje jedynie, że "sprawa jest bardzo delikatna", a ministerstwo chce zabezpieczyć się przed wszelkimi ewentualnymi "prawnymi wadami" ustawy. Nieoficjalnie wiadomo, że chodzi m.in. o pozwy tych potencjalnych beneficjentów, którzy jak przedwojenni obywatele polscy niemieckiego pochodzenia nie zostaliby objęci rekompensatami. Problemem jest też zdobycie około 20 mld zł, które miałyby być przeznaczone w ciągu nadchodzących 15 lat na pokrycie kosztów rekompensat. Udziału w zebraniu tej kwoty odmówiły samorządy. A rząd chce przeznaczyć w pierwszej kolejności własne wolne środki na pokrycie rosnącego deficytu budżetowego.

Presja na nasz kraj jednak rośnie. Pozostajemy jedynym obok Litwy krajem Unii Europejskiej, który nie rozwiązał kwestii mienia ofiar Holokaustu. Projekt rządowej ustawy nie obejmuje zresztą mienia Warszawy, której co trzeci mieszkaniec przed wojną był Żydem. Problem stolicy ma rozwiązać w bliżej nieokreślonej przyszłości osobna ustawa.

JĘDRZEJ BIELECKI: Polska przyłączyła się do deklaracji 46 państw świata o konieczności zwrotu mienia ofiar Holokaustu. Kiedy to w naszym kraju nastąpi?
MACIEJ KOZŁOWSKI*: Pytano nas o to na konferencji w Pradze, ale nie mogliśmy odpowiedzieć. Jedyną osobą, która mogłaby taki termin przedstawić, jest premier.

Donald Tusk obiecał jednak już w kwietniu 2008 roku, w czasie wizyty w Izraelu, że ustawa wejdzie w życie „w ciągu kilku miesięcy”.
Premier rzeczywiście złożył, zarówno w Izraelu, jak i w Stanach Zjednoczonych, pewne obietnice. I te obietnice nie zostały dotrzymane. Taki mamy stan na dzisiaj.

Co się stało? Dlaczego rząd nie zdołał na czas przesłać ustawy do Sejmu?
W Pradze, występując w imieniu Polski, profesor Władysław Bartoszewski zwrócił uwagę, że wszystkie polskie rządy po 1989 roku próbowały przeforsować tę ustawę. I żadnemu się nie udało. Obecny rząd także podejmuje taką próbę. Moim zdaniem powody opóźnień są dwa. Przede wszystkim nasz kraj jest w o wiele trudniejszej sytuacji niż inne państwa z powodu zmiany granic. Część własności pozostała poza terytorium naszego państwa. A jednocześnie rząd znalazł się w posiadaniu ogromnej liczby nieruchomości na terenach, które należały do Niemiec. Przygotowanie ustawy, która wyłączy jakąś grupę dawnych właścicieli - w tym przypadku Niemców - nie jest łatwe na gruncie prawa europejskiego. Drugi powód to ogromna komplikacja prawna. Własność była odbierana na podstawie bardzo różnych aktów przez bardzo długi okres. Uregulowanie teraz tego wszystkiego jedną ustawą jest niesłychanie trudne.

Czy jednak przeszkodą nie okazał się także kryzys? Do niedawna mówiono o przeznaczeniu około 20 mld zł na reprywatyzację, co pozwoliłoby na zwrot około 20 proc. mienia. Czy to jest wciąż aktualne?
W tej chwili raczej mówi się o tym, że rząd zaproponuje zwrot 15 proc. wartości mienia. Tak samo, jak było w przypadku Zabużan.

Ale Zabużanie otrzymali 20 proc. wartości mienia.
Tak, ale to Sejm podwyższył ten wskaźnik z 15 proc. do 20 proponowanych przez rząd. Teraz może być podobnie. Ale to już jest granica, której raczej nie przekroczymy.

To jest dla rodzin ofiar Holokaustu zadowalające?
To jest jedyne, co jest realistyczne, biorąc pod uwagę możliwości państwa. Ale większe zastrzeżenia wzbudza wykluczenie w projekcie ustawy nieruchomości na terenie Warszawy.

Praski apel nawołuje także do zwrotu pożydowskiego mienia komunalnego i dzieł sztuki, a także do objęcia przez państwo opieką społeczną osób, które przeżyły Holokaust. Jak tu wygląda sytuacja Polski?
Mamy się czym pochwalić. Na podstawie ustawy z 1997 roku zwrócono ponad tysiąc pożydowskich obiektów komunalnych. Gdy idzie o dzieła sztuki, Polska w okresie okupacji była obiektem kradzieży, a nie miejscem, gdzie kradziono. Zaś żyjące jeszcze osoby, które uratowały się z Holokaustu, otrzymały status kombatantów i dzięki temu podlegają opiece państwa.

*Maciej Kozłowski, pełnomocnik MSZ ds. kontaktów ze społecznością żydowską