Chodzi o doniesienia o grupie o grupie czołowych polityków Prawa i Sprawiedliwości spiskującej przeciwko premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Prezes PiS Jarosław Kaczyński pytany o te doniesienia w wywiadzie dla Polska Times mówił, że bez jego zgody, premiera by się nie dało odwołać; takiej zgody nie ma; Mateusz Morawiecki zostaje na stanowisku premiera; jeżeli wygramy wybory to sądzę, że rzadko się zdarza, by ktoś zwycięskiego premiera zmieniał.

Reklama

W czwartek Radiu WNET wicemarszałek Sejmu pytany o spotkania, które odbywały się w Ministerstwie Aktywów Państwowych, został zapytany o to, czy jest "spiskowcem". Nie, nie jestem spiskowcem - zapewnił. Te spotkania odbywały się w jednym z ministerstw tylko ze względu na pomieszczenie. Te spotkania miały na celu zintegrowanie osób, które najmocniej utożsamiają się z tradycyjną linią Prawa i Sprawiedliwości wywodzącą się jeszcze z Porozumienia Centrum - podkreślił. Nie widzę w tym spisku. To jest raczej próba dogadania się w części klubu, która uważa się za najtwardsze Prawo i Sprawiedliwość - zaznaczył Terlecki.

Terlecki o szczegółach spotkania

Jak dodał, wektorem tych spotkań było "przekonanie, że Prawo i Sprawiedliwość powinno wywierać większy wpływ na politykę Zjednoczonej Prawicy". Dopytywany, kto inny wywiera wpływ, jeśli nie PiS, Terlecki odparł: "mamy - nie można tego ukrywać - różnicę zdań wewnątrz obozu, nie tylko różnicę zdań z koalicjantami, dotyczące różnych spraw, także kwestii polityki wobec Unii Europejskiej". W tym gronie, które uważa się za jakoś szczególnie tradycyjne w Prawie i Sprawiedliwości na ten temat toczyła się dyskusja do tego czasu i te spotkania były efektem tych dyskusji - powiedział szef klubu PiS.

Reklama

Pytany, czy grupa uczestnicząca w tych spotkaniach może kiedyś zwiększyć swój udział w rządzie, Terlecki powiedział, że "wśród uczestników tych spotkań było sporo ministrów, więc nie udział w rządzie tej grupy wydaje mi się wystarczający mocny". Dopytywany wobec tego, czy któraś z tych osób może otrzymać tekę premiera, polityk zapewnił, że "nie, to jest nierealne". Pan prezes (PiS) powiedział stanowczo i jasno, że żadnej zmiany na stanowisku premiera nie przewidujemy. Taka też jest opinia miażdżącej większości członków klubu parlamentarnego - podkreślił.

Reklama

Napór kryzysów

Terlecki był także pytany, który z kryzysów jest dla partii rządzącej najtrudniejszy. Przyczyną najpoważniejszego kryzysu dla Polski i Europy jest oczywiście wojna i agresja rosyjska na Ukrainę. Obok tego mamy pandemię i nasilającą się wciąż jeszcze inflację, choć zdaje się, że osiąga swój pułap, a co za tym idzie drożyznę - powiedział. Jak zaznaczył, "dla wszystkich Polaków drożyzna jest w tej chwili najpoważniejszym wyzwaniem".

Dopytywany, czy rząd wytrzyma napór tych kryzysów, Terlecki powiedział, że jest optymistą. Wydaje mi się, że ten szczyt problemów mamy właśnie teraz i będziemy mieć pewnie jeszcze przez najbliższe tygodnie czy miesiące, ale że sytuacja zacznie się poprawiać - wyjaśnił. Trzeba też powiedzieć, że opozycja robi wszystko, żeby wywołać wrażenie, że najgorsze przed nami i to najgorsze będzie długo trwać. Prognozy pochodzące z różnych źródeł oczywiście nie są najlepsze, ale nieraz już tak bywało, że w sytuacjach problemów finansowych czy ekonomicznych w Europie formułowano bardzo pesymistyczne prognozy, które się potem jednak nie sprawdzały - powiedział.

Polityk podkreślił, że "trzeba jasno powiedzieć, że te próby wywołania paniki dotyczącej węgla czy gazu niekoniecznie są rzetelne". Wszystko wskazuje, że węgla i gazu nie zabraknie - zapewnił. W jego ocenie "problemem są ceny i tu trzeba skutecznych i stanowczych działań rządu i takie są podejmowane.

Autorka: Anna Kruszyńska