"Po co mnożyć byty. Jeżeli można uchwalić wspólną, dobrą ustawę medialną, to proponowane zapisy o opłatach znajdą się w jednym projekcie" - tłumaczył decyzję lewicy szef SLD Grzegorz Napieralski.

Reklama

Projekt w sprawie abonamentu radiowo-telewizyjnego klub Lewica złożył jeszcze w ubiegłym roku. Przez kilka miesięcy czekał jednak w sejmowej zamrażarce i dopiero wczoraj miał trafić do pierwszego czytania.

SLD swój projekt wycofał, a jego szefowie, czyli Grzegorz Napieralski i Jerzy Szmajdziński, wicemarszałek Sejmu, rozmawiali wczoraj z Bogdanem Zdrojewskim. To pod patronatem ministra kultury powstał projekt nowej ustawy medialnej. "Wyjaśniliśmy i opisaliśmy naszą filozofię myślenia o mediach publicznych" - mówił po spotkaniu Napieralski.

Między PO a lewicą istnieją dwie zasadnicze różnice co do przyszłości mediów publicznych. Pierwszy dotyczy finansowania. Platforma chce utworzenia Funduszu Zadań Publicznych, utrzymywanego z podatku VAT od działalności medialnej. SLD woli opłatę audiowizualną pochodzącą z podatku. Według PO z licencji programowych powinny korzystać zarówno media publiczne, jak i komercyjne. Według SLD tylko publiczne. Obie partie różni także podejście do zmiany składu KRRiT oraz połączenia regionalnych ośrodków radiowo-telewizyjnych.

Te wszystkie różnice mają zostać wyjaśnione podczas rozmów pomiędzy SLD, PSL i PO. Mają się zacząć w przyszłym tygodniu. Powstanie zespół roboczy złożony z członków komisji kultury, którzy opracują kompromisowy tekst. Jednak na razie lewica nie może usłyszeć od Platformy, co ta sądzi o proponowanych zmianach. Dała PO kilka dni na odpowiedź. "Na pewno niedługo odpowiemy. Nam też zależy na czasie" - deklaruje Małgorzata Kidawa-Błońska, posłanka PO.