30 listopada w biurze prokurator doszło do przeszukania, podczas jej nieobecności.
Ewa Wrzosek powiedziała w TVN24, że zaskarży przeszukanie i odebranie jej rzeczy służbowych, m.in. dokumentów.
To była celowa i zaplanowana akcja. Z każdą chwilą pojawiają się nowe okoliczności. Dzisiaj, kiedy dokonałam formalnego zdania spraw, które prowadziłam, ujawniłam, że oprócz sprzętu komputerowego, zostały zabrane dokumenty z jednej z szuflad z mojego biurka. Pracownik sekretariatu, który uczestniczył przy czynnościach procesowych prowadzonych przez prokuratorki z Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, zaprzeczył, aby w jego obecności jakiekolwiek zostały zabezpieczone - powiedziała prokurator.
Wrzosek zawnioskowała "o zabezpieczenie monitoringu z 30 listopada, jak i z następnego dnia". Bo niestety wczoraj, po wyjściu z pracy, również pewne dokumenty zostały usunięte z mojego biura i nie wiem, co się z nimi stało. Zgłosiłam ten fakt prokuratorce rejonowej - przekazała w TVN24.
Zaginęła ta wokanda, na podstawie której zostałam tak nagle skierowana do sądu, do której była dopięta cała korespondencja pomiędzy mną a panią prokurator rejonową, dlaczego akurat ja tego dnia, w sposób tak nagły, bezwzględnie, mam obsadzić tę konkretną wokandę - mówił. Jestem daleka od budowania teorii spiskowych, natomiast im więcej informacji ujawnia się w trakcie, tym bardziej jestem przekonana, w zasadzie są już dowody na to, że ta akcja była wcześniej zaplanowana - dodała.
Sprawa prok. Wrzosek
Jak podała w czwartek Prokuratura Regionalna w Szczecinie, wnioski o uchylenieimmunitetu dwóm warszawskim prokuratorkom skierowano w ramach śledztwa dotyczącego ujawniania osobom nieuprawnionym informacji z prowadzonych postępowań karnych. Zarzuty, które prokuratura zamierza im przedstawić, dotyczą przekazania osobom nieuprawnionym informacji z toczącego się postępowania, niedopełniania obowiązków służbowych i - wobec prok. Ewy Wrzosek - także zaangażowania się w działalność polityczną.
Według prokuratury, tłem tych zarzutów była kampania prezydencka w 2020 r. oraz dwa wypadki warszawskich autobusów, które miały miejsce w tym czasie. Do pierwszego z nich doszło nieopodal mostu im. Grota-Roweckiego, zginęła jedna osoba. Kierowca autobusu został wówczas oskarżony o prowadzenie pojazdu po zażyciu narkotyków.
Jak podała prokuratura, Michał Domaradzki, pełniący funkcję Dyrektora Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu m.st. Warszawy, wykorzystując swoją znajomość z prokurator Wrzosek, miał oczekiwać, że śledcza poinformuje go o ustaleniach postępowania w sprawie wypadku.
Prokuratura ujawniła też fragmenty korespondencji elektronicznej między prokuratorkami i urzędnikiem. Według szczecińskiej prokuratury, Wrzosek - nie mając bezpośredniego dostępu do sprawy - uzyskiwała informacje o postępowaniu od swojej znajomej prokurator M. i przekazywała je Michałowi Domaradzkiemu.