W najnowszym sondażu United Surveys dla DGP i RMF FM widać pozorną stabilizację. Co ważne, w naszym badaniu odrębnie potraktowaliśmy Suwerenną Polskę, czyli partię Zbigniewa Ziobry po rebrandingu. To ugrupowanie może liczyć tylko na 1,2 proc. głosów, więc w przypadku samodzielnego startu grozi mu, że nie wejdzie do Sejmu, osłabiając tym samym wynik PiS. Partia rządząca może w takiej sytuacji liczyć na nieco ponad 31 proc. głosów, z kolei Koalicja Obywatelska na 24,7 proc., a koalicja Polski 2050 i ludowców – na 14,6 proc. W dalszej kolejności są: Lewica (9,6 proc.), Konfederacja (8,7 proc.).
W porównaniu z poprzednimi badaniami, sprzed dwóch tygodni, zmiany nie są duże: PiS ma notowania niższe o ok. 1 pkt proc., podobnie Konfederacja. Zyskały koalicja partii Hołowni i ludowców oraz Lewica, która wskoczyła przed Konfederację. Jednak wszystkie zmiany mieszczą się w granicach sondażowego błędu. – Dla opozycji ważne jest, że nie marnują się głosy opozycyjnych partii, jak było w innych sondażach, w których niektóre spadały poniżej progu wyborczego i potem brakowało procentów do zdobycia przewagi nad PiS – komentuje rzecznik PO Jan Grabiec.
Jak to się przekłada na mandaty? Tu różnice w stosunku do poprzedniego badania są już dużo wyraźniejsze, choć należy zastrzec, że wtedy Zjednoczona Prawica startowała niepodzielona. Według specjalnego kalkulatora, przygotowanego przez dr. Macieja Onasza z Uniwersytetu Łódzkiego, zsumowana koalicja anty-PiS (KO, Polska 2050 z PSL oraz Nowa Lewica) mogłaby zgarnąć aż 243 mandaty, co daje stabilną większość w Sejmie. PiS mógłby liczyć na tylko 179 mandatów. Z kolei z kalkulatora autorstwa Jarosława Flisa z Uniwersytetu Jagiellońskiego wynika, że opozycja mogłaby otrzymać nawet 248 mandatów, a PiS – 177.
Wyliczenia mandatów
Wyliczenia mandatów dla badania sprzed dwóch tygodni także dawały opozycji szansę na większość rządową, ale zsumowana lista opozycji anty-PiS nie przekraczała wówczas 235 głosów. Jak widać, od tego czasu niewielkie przesunięcia w poparciu i układzie list sprawiły, że wynikająca z symulacji mandatów większość opozycji jest dużo bardziej stabilna, choć nadal daleka od 276 głosów potrzebnych do odrzucania wet prezydenckich.
Widać bezpieczną przewagę mandatową po stronie dzisiejszej opozycji. Nadal utrzymuje się jednak wysoki odsetek wyborców niezdecydowanych i to oni powinni być głównym celem zabiegów poszczególnych partii – ocenia dr Maciej Onasz.
Autorzy tych kalkulatorów często stosują niewiarygodną metodologię i na tej podstawie wyciągają błędne wnioski – przekonuje z kolei nasz rozmówca z rządu i dodaje, że w ocenie rządzących korzystna sytuacja dla PiS nie zmieniła się. - Sondaże pokazują wysoki stopień mobilizacji naszego elektoratu i poziom jego wiary w zwycięstwo – przekonuje. Jego zdaniem Suwerenna Polska otrzymała w naszym sondażu „nieduży bonus” za zmianę szyldu. – Ale ludzie głosują strategicznie, tzn. na ugrupowania, które mają szansę na przekroczenie progu. Dlatego jesteśmy zwolennikami niedzielenia Zjednoczonej Prawicy – dodaje.
Z kolei Jan Grabiec z PO ocenia wynik Suwerennej Polski jako relatywnie wysoki, bo – jak podkreśla – na ogół w badaniach dostają między, 0,5 proc. a 1 proc. poparcia. – Znaczenie partii Ziobry nie wynika z notowań, ale z tego, że dają PiS kilkanaście głosów niezbędnych, by rząd nie upadł. A wyborczo to pokazuje, że bez Suwerennej Polski PiS musi się liczyć ze stratą mandatów, dlatego Zbigniew Ziobro i jego formacja nie zaprzestaną szarży i próby szantażu wobec Jarosława Kaczyńskiego i realizacji swoich celów politycznych – mówi Jan Grabiec.